niedziela, 8 września 2013

37. Pierwszej, prawdziwej miłości się nie zapomina.

- Bartman, kurwa, daj mi spokój.
  To były ostatnie słowa skierowane do Zbyszka już następnego dnia. Już wczorajszego wieczora burczałam jedynie pod nosem i nie raz syknęłam w jego stronę jakimś przekleństwem. Dziś jednak było apogeum, odkąd tylko otworzyłam oczy. I zrozumiał niemalże od razu, co próbuję mu przekazać, nawet na niego nie zerkając. Ba, o buziaku na powitanie nawet mowy nie było.
- Co cię ugryzło? - Zapytał wyraźnie zmartwiony. Zmarszczył brwi i usiadł obok mnie, starając się zwrócić na siebie moją uwagę.
Ja jednak nawet na niego nie zerknęłam. Miałam go metaforycznie w czterech literach.
- Bartman, odczep się w końcu ode mnie. - Poirytowałam się jak nigdy. - Wkurzasz mnie.
  Milczał. Słowa, które wypowiedziałam w jego stronę były na pewno dla niego ciosem prosto w serce. Kątem oka widziałam, że chce coś powiedzieć. Po chwili jednak zrezygnował i zamknął buzię.
- Rozumiem, masz te dni. - Odparł z lekkim uśmiechem.
- Kurwa. Nie mam żadnych, cholernych dni. - Co raz bardziej się denerwowałam. Gwałtownie wstałam. - Łazisz za mną i nie dajesz mi żyć! - Wręcz krzyknęłam w jego stronę.
  Dokładnie widziałam, że Zbyszek cierpi. Błysk w jego oczach momentalnie zniknął. Zmarszczył nos, byleby się nie popłakać. I to nic nie rozumiejące spojrzenie...
- Rozumiem. - Powiedział po cichu. - Potrzebujesz przestrzeni.
- Nie, ja po prostu z tobą zrywam!
 Te słowa dobiły go w ziemię. Gdy chwyciłam klamkę i z wielkim impetem otworzyłam drzwi, zerwał się na równe nogi i podbiegł, łapiąc mnie za rękę.
- Ola!... - Chciał mnie powstrzymać. Miał taki przerażony i zdruzgotany głos...
- Daj mi spokój! - Wyrwałam się gwałtownie z jego uścisku i pobiegłam wzdłuż korytarza.
Po drodze mijałam pozostałych siatkarzy, którzy doskonale słyszeli ostatnie słowa, które wykrzyczałam na całe gardło. No i ostateczne trzaśnięcie drzwiami przez rozzłoszczonego Zibi`ego, które echem niosło się po całym ośrodku.
  Zbiegałam po schodach co dwa schodki, by czym prędzej opuścić ten budynek. Wybiegłam na dwór. Padał rzęsisty deszcz, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało. Dzięki temu nikt niepowołany nie zobaczy spływających łez po moich policzkach. Nikt nie zauważy, jak cierpię. Nikt nie dostrzeże, że przed chwilą ... utraciłam swoje serce.

Wczorajszy dzień, wieczór. 

Poszłam na wskazane przez rozmówcę miejsce zaraz po tym, jak się rozłączyłam. Nie miałam co zwlekać. I z początku bojowo nastawiona i cała podenerwowana... co raz bardziej słabłam. Czułam wewnętrzną panikę. Strach, który powoli ale i skutecznie ogarniał całe moje ciało. Miałam dreszcze niczym bohaterka jakiegoś horroru, z tą różnicą, że to działo się naprawdę.
Kroczyłam parkową aleją, co raz bardziej oddalając się od ośrodka i przyjaciół. I jak na złość, robiło się co raz ciemniej.
Nagle zobaczyłam dwie postaci, stojące pomiędzy drzewami. Jego poznałam od razu. WYsoki, dobrze zbudowany, czarnowłosy. A ona?... Kim mogła być? Z dala widziałam tylko jej tę czerwoną pelerynę narzuconą na ramiona, z kapturem na głowie...
- Ola!.. - Pierwszy odezwał się Wrona.
Dlaczego jego głos był taki... przygnębiony? Zdruzgotany? I przerażony?....
- CO tu się dzieje?... - usilnie starałam się grać twardą, choć opornie mi to wychodziło. Wiadomo, panikowałam. Moja "twarda" skorupa pękała, jak zwykle w takich momentach i ukazywała na światło dzienne wrażliwą, płaczliwą i bezbronną dziewczynkę. - Kim ty jesteś? - Zwróciłam się do kobiety.
 Miała długie, kasztanowe włosy układające się w loki. Była wysoka i znacznie starsza ode mnie, na oko gdzieś przed trzydziestką. Ale była naprawdę zadbana i piękna, to jej musiałam przyznać.
- I powiedzcie, ludzie, co on w tobie widzi.. - Prychnęła. Mierzyła mnie od stóp aż po czubek głowy. Trochę mnie to krępowało, zwłaszcza że nie wiedziałam, co się dzieje.
Niepewnie spojrzałam na stojącego obok niej Andrzeja. Wyglądał na niesamowicie zmartwionego.
- Przepraszam, Olu, ale ona mnie szantażowała... - Powiedział załamującym się głosem.
"Szantażowała"?! Że co? Kim ona?...
- Pewnie zastanawiasz się, kim jestem. - Stanęła na przeciwko mnie, dosyć blisko. Skrzyżowała ręce na piersiach. - Ewelina jestem. Byłam narzeczoną Zbyszka i mam zamiar znowu nią się stać.

  Dalej byłam w szoku po tym wczorajszym spotkaniu. Ta kobieta była potworem. Autentycznie. Wykorzystała Wronę to swoich niecnych planów. Szantażowała go grożąc jemu i jego dziewczynie, dlatego najpierw próbował mnie zwabić, potem zwinął łańcuszek... który teraz był w jej rękach. Ale jeśli miałam być szczera, to na jego miejscu zrobiłabym tak samo.
  Najgorsze było to, że oboje byliśmy w jej rękach marionetkami. Bawiła się nami. A ja jej się bałam autentycznie, gdy zaczęła grozić i Andrzejowi i mnie. I naszym bliskim. Fakt, była kobietą. Ale wpływową kobietą... i potrafiła zaszkodzić mnie, Bartmanowi i nawet mojemu ojcu. A o siostrze już nie wspomnę...
 Nim cokolwiek do mnie dotarło, ze strachu zgodziłam się na wszystko, czego zażądała. Miałam zniknąć z Jego życia jeszcze następnego dnia, robiąc to w ten sposób, żeby mnie nie szukał. Miałam zapomnieć o łańcuszku, który teraz okalał szyję tej całej Eweliny. I miałam już nie wracać do Spały.
- Ej, gdzie ty biegniesz? - Złapał mnie zakapturzony Łukasz.
W ręce trzymał siatkę z zakupami, czyli wracał z pobliskiego sklepu. Co za pech...
- Wynoszę się. - Rzuciłam krótko i wyrwałam się z jego uścisku.
Chciałam iść dalej, ale zatarasował mi drogę. Znałam go na tyle, by stwierdzić, że tak łatwo nie odpuści.
- Jak to "wynoszę się"? - Zapytał zszokowany. Zmarszczył brwi. - A co na to Bartman?
- Gówno mnie obchodzi, co on na to. - Skrzywiłam się. Miałam nadzieję, że Ziomek to łyknie i da mi spokój. - Zrozum, muszę stąd odejść.
Czas mnie naglił. Lada moment, a Zbyszek może wybiec z hotelu. I na co mi takie sceny?
Po prostu musiałam wyjechać. Musiałam się poddać, usunąć z pola walki. Bo z tą Eweliną nie miałam szans. Miała nas w garści, nas wszystkich. Była na tyle wpływowa, że mogła usunąć mojego ojca z posady trenera kadry, a tego by nie przeżył. Była na tyle wredna, że szantażowała bóg wie czego winnego Wronę. Potrafiła nawet sprawić, że Bartman wyleci z reprezentacji.
 I prawdą jest, że w miłości wszystkie chwyty dozwolone...
O godzinie jedenastej piętnaście wsiadłam do pociągu, wydając ostatnie pieniądze na bilet w jedną stronę. Miałam w kieszeni zaledwie telefon, a w małej torebce dokumenty i marne, polskie złotówki. A dokąd jechałam? Sama chciałam wiedzieć. Znałam tylko ich adres, mieszkali w Katowicach. I wiedziałam, że tam mnie szukać nikt nie będzie. Nawet Bartman....

**
Gdy Olka jechała już w pociągu, Kaśka chodziła po całym ośrodku i jej szukała. W pokoju nikogo nie było.
Trochę ją to zmartwiło, bo przecież za godzinę mieli mieć trening a po jej siostrze i Bartmanie ani śladu. Normalnie to oboje powinni się już przygotowywać...

- I co? - Kubiak, który sprawdzał pokoje chłopaków po drugiej stronie korytarza, podszedł do swojej dziewczyny.
Zrobiła zrezygnowaną minę i wzruszyła ramionami.
- Nie ma ich. Zupełnie jakby wyparowali. - Burknęła w końcu. 

- Gdzie oni.. 
- Olka wyjechała. - Wtrącił nagle Ziomek. Doszedł do nich razem z podłamanym i milczącym Bartmanem.
Dziewczyną zatrzęsło na widok atakującego. To musiała być jego wina!
- Ty.. - Kaśka nie wahając się, chwyciła go za koszulkę, chcąc go uderzyć z pięści. W ostatniej chwili się powstrzymała. - Co żeś zrobił?! 

- Nie wiem! - Powiedział Zibi. - Nie mam bladego pojęcia! On samego rana była zła... 
  Chwilę stali w milczeniu. Zdążył do nich jeszcze dojść Ignaczak z młodym Winiarskim, jednak gdy zobaczyli miny pozostałych, również spoważnieli.
- Ej, kto to? - Igła skinął wgłąb korytarza.
Pozostali niechętnie podnieśli głowy, odwracając się we wskazaną przez libero stronę. I wtedy ich oczom okazała się długonoga, wysoka kobieta o gęstych, kasztanowych włosach.
- O kurwa. - Kubiakowi prawie oczy wyszły z orbit, gdy zobaczył Ewelinę. Tak dobrze ją znał z opowiadań Zbyszka, że nawet nie musiał jej wcześniej widzieć, by wiedzieć, że to ona.
Kobieta, która sieje zło i zniszczenie, łamie męskie serca i dąży do celu po trupach. 

- Ewelina?.. - Zapytał niepewnie Zbyszek. Wciąż stał w bezruchu i wpatrywał się w kobietę kroczącą w ich stronę pewnym krokiem. Patrzyła się tylko i wyłącznie na niego, tak jak wtedy: zachęcająco i ponętnie...
- Zbyszek, ogarnij się. - Dziku stanął przed przyjacielem i złapał go za ramiona. Widział, że jej przyjście może wszystko zmienić. - Zbyszek, pamiętasz, że cię zraniła? - Mocno nim potrząsnął, jednak on dalej się w nią wpatrywał jak w obrazek. - Pamiętasz? - Powtórzył dobitniej. 

Zibi nie reagował. Świata poza kobietą nie widział. Fakt, zraniła go. Ale pierwszej prawdziwej miłości się nigdy nie zapomina...
- Zbyszek. - Odezwała się Ewelina. - W końcu się spotkaliśmy. 




~*  *  *~
Cześć! Przepraszam za kilka dni opóźnienia, ale weny brak.. :( Bądźcie wyrozumiali. Lepiej jest pisać gdy się chce, a nie "od niechcenia" - wtedy kompletnie nie wychodzi...
Staram się, naprawdę, ale mówię szczerze, że pisanie mi ciężko przychodzi. 

PS. Macie tu szkiiiice moje. Zapraszam na fanpage`a!
 https://www.facebook.com/pages/M-Majda-Art-Rysunki/353404938125613







22 komentarze:

  1. Rozdział wspaniały. Jesteśmy wyrozumiali ;)
    Wiem, że czasem nie ma się weny i trudno pisać. Ale mam nadzieję, że szybko Ci przejdzie i obdarzysz mnie miłą niespodzianką dodając kolejny!

    Jestem ciekawa, co dalej! Mam nadzieję, że Zbyszek się opamięta, przegoni Ewelinę i znajdzie Olę.
    Czekam na ciąg dalszy, pozdrawiam ;*
    + Życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział =D
    Nie moge doczekać się następnego rozdzału

    OdpowiedzUsuń
  3. Dodaaj następny rozdział bo nie wytrzymaam .! A takiego zwrotu akcji bym się nie spodziewała ^.^

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy dodasz następny rozdział ? ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Swietny rozdzial kiedy nastepny ?

    OdpowiedzUsuń
  6. Tydzien juz minal kiedy moge sie spodziewac kolejnego rozdzialu

    OdpowiedzUsuń
  7. prosze dodaj cześciej rozdzialy :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dlugo jeszcze bedziiemy czekac na rozdzial? ja juz wysiedziec nie moge

    OdpowiedzUsuń
  9. Błagam o następny... Proszę! Już sie doczekac nie mogę...
    Proszę...

    OdpowiedzUsuń
  10. Dodaj następny . Nie urywaj tej historii :-) .!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja rozumiem, że wszyscy mają swoje życie prywatne i obowiązki, ale MY jako wierni czytelncy i fani chyba zasługujemy na kolejny rozdział lub przynajmniej wiadomość kiedy takowiy się ukażę. Naprawdę bardzo podoba mi się Twoje opowiadanie, ale już ponad 3 tygodnie nic nie dodałaś. Może mogłabyś chociaż powiedzieć kiedy będziemy mogli spodziewać się kolejnej części, lub po prostu coś napisać do nas? Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Wiem, że możesz nadal nie miec weny, ale my czekamy... I przyjmiemy nawet najgorszy rozdział. Bo nawet najgorszy rozdział w twoim wykonaniu (choć takiego nie ma) jest najlepszym.
    Błagam, dodaj...
    Napisz chociaż kiedy następny, albo cokolwiek...

    OdpowiedzUsuń
  13. Ejj proszę dodaj kolejny rozdział :) doczekać się nie mogę. !!

    OdpowiedzUsuń
  14. Kutwa dlugo bedziemy czekac na kolejny rozdzial ?

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja rozum ze mozesz nie miec weny ani czasu na pisanie ale piszesz piekne opowiadania szkoda tylko ze postqnowilas to przerwac ja cierpliwie czekam ale nie ukrywam ze powinnas nam dac znac czy tymczasowo przerywasz pisanie czy je konczysz albo po prostu napisz jakas informacje o tym co zamierzasz ja czekam ale nie bede czekac wiecznie zycze weny

    OdpowiedzUsuń
  16. co ty tym opowiadaniem juz grudzien prosze dodaj rozdzial;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Kiedy dodasz 38 rozdział ???

    OdpowiedzUsuń
  18. Hej. Tęsknimy <3 Dasz jakiś znak życia? ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. opowiadanie jest świetne <3
    Mam nadzieję że jeszcze napiszesz nam jakieś opowiadanie ;)
    Tęsknimy.
    Nominowałam Cie do Liebster Award : http://niebujajtaprosze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń