poniedziałek, 19 sierpnia 2013

24. Bezpodstawne oskarżenia?

Nim przejdziecie do czytania kolejnego rozdziału, zapraszam na moją "fejsbukową" stronkę !:)

Kliknij i zalajkuj fanpage!


Będę Was tam informowała o nowych rozdziałach, wrzucała ciekawe fragmenty, zdjęcia i nie tylko :)
Gorąco zapraszam! Pokażcie, ile was jest :)


_________________________________________________________________________
Ostatni dzień sierpnia. Memoriał Huberta Wagnera zbliżał się wielkimi krokami, a wraz z każdą mijającą minutą siatkarze trenowali co raz ciężej. Chcieli się pokazać przed trenerem od jak najlepszej strony, zwłaszcza że od tego zależało, kto wystąpi w pierwszej szóstce. A wiadomo, jak to jest. Każdy o tym marzy. Każdy tego pragnie, choć stara się tego nie okazywać.
Poza tym wszyscy dbali o dobre relacje w drużynie. Albo inaczej: starali się utrzymać dobre relacje. Bo ze Zbigniewem Bartmanem na czele wcale to nie było takie łatwe. 
Tego dnia na treningu byli obecni również dziennikarze i reporterzy sportowi. Podczas ćwiczeń siatkarzy robili masę zdjęć, a po dwóch godzinach mogli porozmawiać z zawodnikami i z trenerem.
Na pierwszy ogień poszedł oczywiście trener.
- Trenerze, jak pan widzi aktualną drużynę? I w którym zawodniku pokłada pan największą nadzieje? - pierwsze pytanie, całkiem banalne.
Anastasi aż uśmiechnął się pod nosem. nie musiał długo się zastanawiać nad najlepszym doborem słów.
- Może zacznijmy od tego, że nie widzę jednostek, widzę serce i ducha walki całej drużyny. Przez cały miesiąc nie skupialiśmy się na niczym innym, tylko na taktyce, strategii, rywalach. Jestem pewny, że nasza praca się opłaci i przyniesie rezultaty. To to, co tutaj zrobiliśmy, w Spale, to niesamowita rzecz. To są prawdziwi wojownicy i to właśnie najbardziej kocham w tej drużynie. Jestem dumny, że jestem trenerem tych chłopaków. 
 Wszyscy widzieli, jak rozpiera dgo duma. Wiadomo, odwalili kawał dobrej roboty.
- Aktualnie jesteście tu rodzinnie, prawda? - dziennikarz miał na myśli oczywiście jego córki. - I wszyscy doskonale widzieliśmy, że całych sił pomagają naszym chłopakom. Czy pana córki mają jakieś powiązanie z siatkówką poza tym, co mogliśmy obejrzeć tutaj?
Ach, no i kolejne wspaniałe pytanie. Mógł się pochwalić swoimi wspaniałymi córkami. Nieprawdopodobne.
- Kasia, czyli blondynka, studiuje aktualnie na warszawskiej Akademii Wychowania Fizycznego i trenuje siatkówkę w tamtejszym klubie akademickim. Poza tym, jak widać: pomaga mi przez całe wakacje. - Zaśmiał się. A Ola...
- No właśnie, w tym roku widzimy ją po raz pierwszy w spalskiej hali, i w sumie w ogóle... - Wtrącił pan w okularach i oczekiwał na rozwinięcie tego tematu.
- Mieszkała z matką ... - zawiesił się na moment, bo ta rozmowa zmierzała w złym, bardzo prywatnym kierunku - ale pytał pan o powiązanie z siatkówką. Tak, również trenowała siatkówkę, ale raczej nie ma do tego smykałki. Ale fakt, pod względem technicznym bardzo nam wszystkim pomaga w treningach. 
  Dziennikarz zmarszczył brwi. nie takiej odpowiedzi oczekiwał, ale czego mógł się spodziewać? Biografii trenera polskich siatkarzy przecież nie pisał.
W tym samym czasie Kosok jak i inni siatkarze rozmawiali z pozostałymi reporterami. Igła, całkowicie rozbawiony całą tą sytuacją, jak kretyn latał przed kamerami tworząc niezwykle zabawny, drugi plan, wymachując rękami i pokazując śmieszne gesty. 
- Och, oni to mają wspaniale. - Kaśka, całkowicie rozmarzona usiadła na trybunach obok swojej siostry. - Zdjęcia, wywiady... sława... - Wyliczała.
- Ej, hamuj hamuj! - Uspokoiła ją ruda. - Mówisz tak, jakby byli gwiazdami jakiegoś nędznego filmy amerykańskiej produkcji.
- No tak, ale sama widzisz. - Westchnęła głęboko. Nie spuszczała wzroku z Kubiaka, który teraz wygłupiał się na środku sali z Ignaczakiem, przed kamerami. I aż krew w niej zawrzała! - Michał, kretynie! Na wizji jesteś!
- Mówisz tak, jakby w tym całym "Igłą szyte" lepiej się zachowywali.
- Eee.. no... wiesz. - Jąkała się. - Ale tamto to co innego. Tu są prawdziwe, profesjonalne zdjęcia i wywiady.
- Profesjonalne? - Prychnęła Olka. - Chyba sztywne i sztuczne! 
- I to mówi dziewczyna, która chodziła ze sławami po czerwonym dywanie i wpadała przed kamery przy pierwszej lepszej okazji! - Blondynka zaśmiała się. 
- Szczerze? - Zapytała. Wyciągnęła odrętwiałe od siedzenia nogi przed siebie i zapatrzyła się w wygłupiających się siatkarzy. - Teraz wolę być nagrywana przez tego idiotę. Przynajmniej nie myślę, czy za grubo nie wyszłam, albo czy makijaż mam dobry ... i czy stoję w dobrym świetle.. 
- Dobra, dobra. Rozumiem.
  I wtedy kiwnął na nie ojciec, stojący nieopodal z fotografem. No tak, zdjęcie. Grupowe zdjęcie.
Bliźniaczki zeszły z trybun i podbiegły w stronę ustawionych już siatkarzy i trenera, stojąc po obydwu stronach dumnego ojca. Od razu objął je ramieniem. Wszyscy mieli poważne miny. Ale gdy tylko fotograf odliczył do trzech, każdy zrobił najgłupszą minę, jaką potrafił.
 I takie też zdjęcie trafiło na okładki większości sportowych gazet w kraju w ciągu niespełna dwóch dni. Niestety, ale tylko to zdjęcie było dobrym akcentem, zwłaszcza w jednej z gazet z zamieszczonym wywiadem z Andreą Anastasim. Wszyscy byli oburzeni. Wszyscy.
- Że kurwa, co?! - Igła pierwszy skomentował to, co pozostali również czytali we własnych gazetach. - Że niby nasz trener nas przemęcza?! 
- Ale głupoty. - ZIomek aż nie mógł uwierzyć w to, co czyta.
Wszystko byłoby w porządku. Słowa Andrei Anastasiego nie zostały nawet przekręcone, gdy wypowiadał się na temat zawodników czy córek. Ale opis treningu był najgorszy. Zwłaszcza, że głównym bohaterem był Zbigniew Bartman.
- "(...) kontuzjowany Zbigniew Bartman nie jest zwolniony z treningów. Uraz kostki widać gołym okiem, a mimo to trener Anastasi każe mu trenować. Wszyscy dobrze wiemy, że Zbyszek jest jednym z głównych zawodników... ale czy to nie jest dążenie do celu po trupach? To na pewno nie skończy się dobrze. " - czytał Winiarski na głos. - Ja pierdole. - Jego słowa idealnie podsumowały cały akapit.
- W ogóle to gdzie trener jest? - Kurek rozejrzał się wkoło. Po Andrei ani śladu na stołówce. Przy ich stole siedziały tylko przygnębione bliźniaczki.
- A jak myślisz? - Burknął Jarosz, poirytowany zawrotnym tempem myślenia i spostrzegawczości swojego kolegi. - Naprostować to pojechał przecież.
- Bez sensu... - Rzucił Cichy Pit. - Przecież jedyną osobą, która może to wyjaśnić, jest Bartman...
- A tak w ogóle, gdzie on jest? 
Grzesiek głęboko westchnął. Do tej pory nic się nie odzywał, bo przecież reporter miał poniekąd rację. Bartman był kontuzjowany. Ale trener nic o tym nie wiedział. Nie miał prawa wiedzieć. Przecież atakujący ciągnie dzień w dzień na środkach przeciwbólowych i przegadać sobie do rozsądku nie dawał.
- Jak to gdzie? - Burknął w końcu Kosa, wstając od stołu. - Na hali. Trenuje. 

- Ale się porobiło, nie? - Kaśka ściskała w rękach nieszczęsne wydanie "Przeglądu Sportowego". 
- Ta. - Odparła Olka. Była taka zła i taka rozgoryczona, że głowa mała.
Oni posądzali trenera o coś, czego tak naprawdę nie zrobił. Przecież on wcale nie przymuszał Bartmana do treningów. On nawet nie wie, że jest kontuzjowany. Przecież nie raz widziała, jak ten idiota łykał kilka tabletek przeciwbólowych na raz, a chwilę potem rusza na trening. A w nocy zapewne zwija się w bólu. W takim stanie to on długo nie pociągnie. I to nie ma prawa się dobrze dla niego skończyć.
Próbowała z nim porozmawiać, oczywiście. Ale za każdym razem miał idealny powód, żeby ją spławić. Albo po prostu niespodziewanie pojawiała się jej matka.
- Całe szczęście, że tej cholery z nami nie ma. - Skrzywiła się ruda. Miała na myśli oczywiście matkę. Przez ten cały czas wtrącała nos we wszystkie sprawy, nawet te związane z siatkówką.
- Ta. Normalnie zbawienie, że wyjechała na kilka dni do Warszawy.
- To było do przewidzenia, że nie wytrzyma nawet kilku dni tutaj, w Spale. - Powinno być im przykro, ale uśmiechnęły się do siebie. I nawet przybiły sobie piątki, zadowolone.
 Wciąż jednak pozostawało pytanie, co będzie jak wróci. Ona dalej nie odpuściła. Dalej chce je zabrać do Ameryki. Ale po co? Przecież miała szansę zobaczyć, że dobrze im się tu wiedzie.
TO znaczy... chodziło o Kaśkę. jej się dobrze wiodło. Wiecie, studia w Warszawie.. miała dom. A Olka.. w sumie jeszcze nic nie zrobiła, by sobie tu życie ułożyć. Przecież złożyła papiery na amerykański uniwersytet, miała zamieszkać w college`u. Takie były jej plany. No, albo jej matki.
Postanowiła jednak jeszcze się tym nie martwić. Miała coś innego na głowie. A właściwie ... kogoś innego. 
- Poszli do niego? - Jej ciekawość w końcu wzięła górę i musiała zapytać o to Kaśki.
Wiadomo, blondynka miała większe wtyki, jeśli chodziło o Bartmana. Po przeczytaniu tego całego artykułu w gazecie widziała się z Kubiakiem, więc może wiedziała to i owo.
- Ta, poszli. - Westchnęła. W jej głosie słychać było smutek i rezygnację. - Jakoś szczerze wątpię, żeby mu przegadali...
- Upartemu nie przegadasz. Ale wiesz - Olka pomachała jej gazetą przed oczami - niech chociaż naprostuje te durne oskarżenia. A jak chce się niszczyć to już jego sprawa.
Obojętnie wzruszyła ramionami. Kaska spojrzała na nią podejrzliwie.
- Wiadomo, że trzeba oczyścić dobre imię ojca, ale.. - bacznie obserwowała rudą siostrę- jakoś nie mogę uwierzyć, że jesteś tak wobec niego obojętnie nastawiona.
Aleksandra się wzdrygnęła. - Co masz na myśli?
- A to, że jestem twoją siostrą bliźniaczką i wiem, że myślisz o nim prawie bezustannie. - TO brzmiało jak akt oskarżenia. - To oczywiście nie ma związku z Grzesiem, ale widzę, jak się na Zbyszka patrzysz na treningach. Martwisz się o niego. 

Słowa siostry mocno wyryły się w głowie Aleksandry. Niestety, ale musiała przyznać jej rację. Bała się o Zbyszka. Martwiła się, że sobie zaszkodzi, że skończy się to wszystko dla niego tragicznie, a potem będzie wszystkiego żałować. Chciała z nim porozmawiać, ale nie potrafiła. Poza tym, kimże ona była, żeby zwracać mu uwagę? Nikim. I powinni to załatwić jego przyjaciele. Tak. To oni powinni go przekonać, że robi źle.
Niestety, to była tylko jej opinia. Kosok, o dziwo, myślał inaczej.
Zacznijmy od tego, że Olka z ledwością mógła mu spojrzeć w oczy. Gdyby czytał jej w myślach, przestraszyłby się, że w jej głowie ciągle krząta się Bartman. Starannie więc dobierała tematy tak, by nie zejść na rozmowę o atakującym.
I o ironio, Grzesiek sam o tym wypalił ni z gruchy ni z pietruchy.
- Wiesz, tak sobie myślałem dzisiaj o Bartmanie...
O cholera, przeklęła w głowie. Powoli zaczęła podejrzewać swojego chłopaka o czytanie w myślach!
- No? - Dziewczyna czułą dziwne podenerwowanie. Jej serce przyspieszyło.
- Wszyscy dobrze wiemy, ze ta kostka go dalej boli. I byliśmy u niego godzinę temu, bo wiesz, idiota sobie trening na hali zrobił. - Skrzywił się. Olka już wiedziała od Kaśki o jego treningu. Bartman był naprawdę idiotą, skoro po tym wszystkim, po tym artykule, poszedł trenować.
- Na debili siły nie ma.
- No ale wiesz, tak pomyślałem, że skoro nam się nie udało przegadac mu do rozsądku, to może ty... 
- Nie, zaraz. - Aż stanęła, niezwykle zaskoczona. - Ja? Dlaczego ja?
- Nie udawaj. Wszyscy wiemy, że dobrze się z nim kiedyś dogadywałaś. Zależy mu na tobie i ciebie na pewno posłucha.
Olce zrobiło się niedobrze. Jego słowa... cóż. Może i miał rację. Bartman zachowywał się jak idiota właśnie przez nią. I może faktycznie mogła go przywołać do porządku.
Pozostawało tylko pytanie, czy ruda podoła? Bo gdy Grzesiek ją przytulił i pocałował w czoło, czuła się naprawdę tragicznie. Fakt, że środkowy wiedział o uczuciach, jakimi darzył ją Zbyszek, wcale nie pomagał. Bo czuła się tak, jakby zdradzała go za plecami.
 Pozostawało tylko pytanie, czy Olka będzie miała jakikolwiek wpływ na upartego osła, jakim był Bartman, i co z tego wszystkiego wyniknie? 

  Tak na wszelki wypadek, by upewnić się we własnych uczuciach, przyciągnęła Grzesia do siebie i mocno go pocałowała.




~*  *  *~
Na początku jeszcze raz zapraszam Was na moją fejsbukową stronkę. 
A teraz... gdy już zalajkujecie (hihi^^) zapraszam do komentowania rozdziału. 
Porobiło się, prawda?
Taa, ja i moja "dziwna" wyobraźnia. :)
Pozdrawiam Was gorąco! ;*



A no i powiedzcie, jak bardzo chciałybyście, aby ZB9 znowu się uśmiechał?!?!?!? :)






4 komentarze:

  1. Oj tak , porobiło się ;-) Mam nadzieję że masz już kolejny rozdział napisany i dzisiaj go wstawisz , bo nie wytrzymam xD Muszę wiedzieć co dalej się stanie ^.^

    OdpowiedzUsuń
  2. chcemy, by się uśmiechał!
    Niech się wszystko dobrze ułoży dla ZB9 i Olki ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niech Olka zerwie z Grześkiem i będzie z ZB9 ! Dodaj dziś jeszcze rodział . :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No wiedziałam, po prostu wiedziałam! Tak myślałam, że to nie może być prawda i że pewnie przerzucisz się z powrotem na Zbyszka. No tak, to by było za piękne gdyby było prawdziwe - a tak chciałam, żeby Ola była z Grześkiem, a tu... No po prostu mam takie przeczucie, że to znowu będzie Zbyszek, a nie mój Grzesiu. Eh... Cóż, widzę poza tym, że większa (zdecydowanie większa) ilość dziewczyn chce tu Zbyszka, więc cóż - przewaga liczebna.
    Czekam na kolejny rozdział. I pamiętaj, że i tak zaakceptuję wszystko co napiszesz, ale...
    PS Ale i tak jestem za Grzesiem !!! TEAM KOSOK !!! *_* (to już taki mój standard)

    OdpowiedzUsuń