Alex była od samego rana bardzo nadąsana. Wszystko jej dokuczało; począwszy od totalnego nieładu na własnej głowie, hałasujących siatkarzy na korytarzu, aż do całego bogu ducha winnego życia. Miała jak miała, sama się zachowywała wrednie. Znowu. Wszyscy byli tak cholernie szczęśliwi, że aż ją zżerało od środka.
Najgorszą sytuację zgotował Kurek z Jaroszem, którzy jako pierwsi wpadli do pokoju dziewcząt z numerem trzysta szesnaście. Oczywiście, bez pukania. Jakżeby inaczej...
- I co, dziewczynki, gotowe na trening? - Rudzielec rozłożył się wygodnie na łóżku Kaśki. Dzięki temu nie oberwał w głowę tak jak Kurek, którego Alex uderzyła jak tylko pomyślał o siedzeniu na jej łóżku.
- To dopiero za godzinę. - Odparła Kaśka patrząc na zegarek. - Nudzi wam się?
- Tak serio to... ukrywamy się. - Jarosz rzucił konspiracyjnie. Zrobił nieco miejsca biednemu Bartkowi, by mógł sobie spokojnie siąść.
- Daj spokój, Igła lata jak popierdolony z tą kamerą i kręci wszystko, co nawinie mu się pod rękę. - Zaśmiał się głośno Kuraś.
- Przynajmniej lata, a nie stoi jak kłoda na boisku. - Alex przewróciła stronę i nawet nie zerknęła na Bartka.
- Oho, robi się gorąco. - Kaśka niepewnie spojrzała na całego spiętego siatkarza. Robił się czerwony ze złości.
Wiecie, Bartoszowi Kurkowi nikt nigdy nie dogryza. A na pewno nie w ten sposób.
- Poczekajcie, poczekajcie! - Jarosz aż podskoczył na łóżku i pobiegł do drzwi. - To trzeba uwiecznić! Ignaczak! - Wypadł na korytarz wołając kadrowego kamerzystę.
Pojawił się z prędkością światła, oczywiście z kamerą w rękach.
- Co jest, co jest? - Powtarzał zaciekawiony rozglądając się po wszystkich twarzach.
- Kręcimy X-Fajtersów!
- Jakich, kurna, X-Fajtersów? - Tuż za Jaroszem i Igłą stanął Kosok.
Lada moment pojawił się jeszcze zaciekawiony całą sytuacją Piter, ale wszedł po cichu i zajął bezpieczną pozycję.
- A ty taka mądra, - Kurek w końcu się odezwał - a sama boisz się piłki jak ognia. - Wstał i skrzyżował ręce, przyjmując waleczną pozę. Podciągnął rękawki gotowy do walki.
- Może mi się wydaje, ale to chyba ty jesteś siatkarzem, nie ja. - Alex była wciąż niewzruszona.
- A tak w ogóle to o co poszło? - Wtrącił się Kosok.
- A i o to, - Alex zamknęła gazetę i spojrzała prosto w kamerę - że Kurek to drewniak, nie umie odbijać dołem.
W pokoju rozległy się ciche gwizdy. Wszyscy czekali w napięciu na dalszy rozwój wydarzeń.
- Mówcie, mówcie! Jesteśmy na wizji. - Krzysiu był wyraźnie usatysfakcjonowany.
- Co mamy mówić, jak Siurasa zatkało? - Alex prychnęła.
Stanęła na przeciwko wysokiego siatkarza i oboje zabijali się spojrzeniami.
- Mówił ci ktoś, że jesteś nadętą egoistką? - Bartek wcale nie miał zamiaru odpuszczać.
Fakt, Alex była dziewczyną... ale ktoś jej musiał nosa utrzeć.
- Może i jestem "nadętą egoistką" - zacytowała go - ale na boisku poradziłabym sobie o niebo lepiej niż ty.
- To pokaż, co potrafisz dziś na treningu! Udowodnij!
W pokoju zapanowała cisza. Wszyscy wyczekiwali na odpowiedź rudej.
- Nie muszę ci nic udowadniać i pokazywać. - Odwróciła się na pięcie i usiadła z powrotem na łóżku.
- Boisz się. - Wyszczerzył się usatysfakcjonowany. - Ale cóż. Masz tydzień. I albo pokażesz, co potrafisz, albo odwołasz przed kamerą Ignaczaka, że jestem drewniakiem. Odwołasz wszystko, co powiedziałaś. - Postawił jej ultimatum.
Alex długo się wahała. Przygryzła niepewnie wargę.
- Nie musisz tego robić. - Kaśka usiadła obok niej i objęła ramieniem. Rozdrażniona Alexandra od razu zrzuciła jej dłoń z siebie. Wszystko ją irytowało.
Jak do tego doszło, że ta miernota siatkarska ją szantażowała?!
- Zgoda. - Wstała i uścisnęła mu wielką dłoń.
- No to za tydzień mamy show. - Krzysiek skierował kamerę na swoją twarz, a zaraz potem na Grześka. - Jarosz, a ty co o tym myślisz? - Cisza - Kuba, powiesz coś?
Rudy zasłonił ręką kamerę.
- Bez zbliżeń. Jestem dalej w niemałym szoku.
Nie tylko on był w szoku. Każdy był w szoku. A zwłaszcza Kaśka, która nieco się przestraszyła zakładem siostry z Kurkiem. Przecież ta dziewczyna bała się dotknąć piłki, bała się o swoje paznokcie... jak ona chciała mu cokolwiek udowadniać?
No, albo najzwyczajniej w świecie to i tak oleje. Bo jej nie zależy na niczym, a zwłaszcza na zakładzie z jakimś tam Bartkiem Kurkiem.
Podczas treningu miała inne zmartwienia. Mianowicie, Michał Kubiak. Unikał jej jak ognia. Gdy tylko pojawiła się na jego połowie boiska, on przechodził na tę drugą. A gry grali szóstkami i Kaśka znalazła się za linią tuż obok niego, jak głupi robił kilka kroków w przeciwną stronę. Dlatego lepszym dla niej wyjściem było zajęcie się sprawą tego durnego zakładu i przegadanie Bartkowi Kurkowi do rozsądku.
Oczywiście, było to cholernie bezsensowne...
- Co ty odpierdalasz? - Zapytał Bartman Kubiaka, gdy usiedli na krótkiej przerwie na ławkach.
Dziku napił się wody.
- Wydaje mi się, że piję wodę. - powiedział spokojnie.
Zbyszek wywrócił oczami.
- Nie z wodą. Z Kaśką. - Wyjaśnił krótko.
Michał przełknął ślinę. Jego najlepszy kumpel Zibi doskonale wiedział, jak cholernie podobała mu się Kasia. Ale co on mógł zrobić? Ostatnim razem zachował się jak idiota. Nie dość, że z ledwością wyznał uczucia, to jeszcze nie tej dziewczynie, co trzeba. O ironio...
- Na razie ma inne zmartwienia. - Obojętnie wzruszył ramionami Kubiak. - Nie chcę jej zawracać głowy.
- Zmartwienia? - Prychnął Zbyszek. Doskonale wiedział, że jego przyjaciel tylko próbuje się wymigać od rozmowy z dziewczyną. Choć po chwili zrozumiał, o co może chodzić. - Tą jej siostrą się nie przejmuj. Zakochana w sobie złośnica, ot co.
- TO wyobraź sobie, że ta "zakochana w sobie złośnica" założyła się dzisiaj z Kurkiem. - Poinformował kolegę Kubiak. - A wiesz, jaki on jest. Nie odpuści jej.
- I dobrze. - Zbyszek był naprawdę obojętny. Ta cała Alex od początku go wkurzała i dobrze będzie, jak Bartek utrze jej ten amerykański, cholerny nosek. - Ale co to ma wspólnego z Kaśką?
- A to, że ona się o nią martwi i raczej nie w głowie jej siatkarskie miłości. - Skrzywił się Dziku i wstał. Skinął w drugi koniec boiska. - Patrz. Wciąż próbuje go przekonać, żeby odpuścił.
Zbyszek spojrzał we wskazaną przez kolegę stronę. Faktycznie, blondynka stała i próbowała przegadać poirytowanemu Kurkowi do porządku. Ale każdy przecież doskonale wiedział, że ten siatkarz nie odpuszcza. I że ten siatkarz ma swoją dumę, która została niesamowicie urażona.
Tak być - najzwyczajniej w świecie - nie mogło.
Alex była zła. Potwornie zła. I nosiły ją nerwy aż do wieczora. Kompletnie nie wiedziała, co ze sobą zrobić.
Na kolacji, gdy tylko spojrzała na tego całego Kurka, miała cholerne odruchy wymiotne. Był takim dupkiem, że aż jej się to w głowie nie mieściło.
Ktoś musiał mu dac za swoje i Alexandra wiedziała, że albo ona, albo nikt inny.
- Kretyn. - Warknęła pod nosem widząc, jak Bartek się śmieje z czegoś, co powiedział ten ryży.
- Mówiłaś coś? - Zapytał spokojnie Andrea Anastasi.
- Tak, tatusiu. - Uśmiechnęła się ironicznie. - Masz dupków w drużynie, wiesz?
- Alex! - Wytrzeszczyła na nią oczy Kaśka, która najwyraźniej próbowała doprowadzić ją do porządku.
- Ale taka prawda. Siatkarze to bezmózgie matoły. - Skrzywiła się.
- Który ci zalazł za skórę? - Anastasi wyglądał na rozbawionego tą sytuacją. - Bartman? Igła?
Och, żeby tylko!
- A żeby tylko! - Alex była co raz bardziej rozjuszona.
- Może powinnaś się trochę uspokoić...
Zdenerwowana wstała od stołu i najzwyczajniej w świecie wyszła ze stołówki z tak zwanym damskim przytupem. Czemu ją to nie dziwi, że jej własny ojciec staje w obronie tych siatkarzyków? Przecież świata poza nimi nie widzi!
Alex już miała skręcić w stronę schodów, kiedy ktoś za nią krzyknął.
- Ej, poczekaj! - To był męski głos. Odwróciła się. Widząc go od razu przyspieszyła kroku i wbiegła po schodach co dwa stopnie.
Dogonił ją już na drugim półpiętrze i złapał za nadgarstek. Podenerwowana wyrwała się z uścisku, jednak stanęła i skrzyżowała ręce na piersiach.
- Dlaczego uciekasz? - Zapytał.
- Nie uciekam. - Fuknęła i najeżyła się jak kotka. - Odchodzę w zorganizowanym pośpiechu.
Siatkarz się nieco zaśmiał, ale widząc jej złą minę chrząknął i spoważniał.
- Czego chcesz. - Warknęła do niego i wyczekująco przytupywała nogą. - Jeśli się ze mnie ponabijać, to odpuść dzisiaj.
Alex lubiła się kłócić, ale dzisiaj wyjątkowo pragnęła jedynie znaleźć się w pokoju i spać.
- Mam propozycję. - Powiedział czarnowłosy.
- Nie jestem zainteresowana. - Burknęła pod nosem i odwróciła się z zamiarem odejścia.
- Ale nie chodzi o ciebie tylko o twoją siostrę. - Na te słowa dziewczyna przystanęła i odwróciła głowę z powrotem w jego stronę, zaciekawiona.
- Co masz na myśli?
- To, że ja mogę pomóc swojemu kumplowi a ty swojej siostrze.
Alex doskonale wiedziała, o co chodzi. Ale czy była gotowa na bratanie się z którymś z siatkarzy, nawet w tak ważnej sprawie?
Ale widok jej siostry, jak się męczy z miłości do jednego z tych nędznych sportowców był taki przykry i dobijający. Bo on jest idiotą i nie zagada, tak jak wcześniej do niej, a ona jest taka nieśmiała, że nie zrobi kroku w jego stronę.
Fakt, najchętniej wybiłaby jej go z głowy, ale who cares? Dlaczego miała o to dbać? Poza tym, miłość to ślepa jest... Jak cholera.
I dlatego też przystanęła na propozycję Zbyszka Bartmana , godząc się na wszystko, co zaplanował. Nie wiedziała jednak, że to wszystko nabierze takiego obrotu sprawy...
~* * *~
Cześć, Dziewczyny.
Przepraszam, że rozdział dopiero dziś. Ale wczoraj nawet w domu nie byłam.. Cóż. postaram się Wam to wynagrodzić i jeszcze dziś wrzucę kolejny... przy dobrych wiatrach :)
Buziaki!
PS. KOMENTUJCIE! W ogóle podoba Wam się to opowiadanie? Pisać dalej????:)
Mi się tam podoba ale trolololo nie nadużywaj imion bohaterów tylko zastąp je innymi synonimami lub zaimkami :D
OdpowiedzUsuńJest świetny :D Tak jak i poprzedni. Czekam na więcej i pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńPisz !
OdpowiedzUsuńUwielbiam wstydliwego Misia tutaj ;)