środa, 14 sierpnia 2013

7. Serca przecież nie oszukasz.

I Alex ponownie spojrzała na zewnątrz, gdzie czarne chmury sprawiały, że wieczór wyglądał jak noc. Ciemna i cicha noc, rozświetlana przez jasne błyski i zagłuszana przez silne grzmoty i obijające się o okna gałęzie drzew. 
- Ej, spokojnie. - Stanął obok niej i położył jej pocieszająco dłoń na ramieniu.- Na kolacji na pewno spostrzegą, że nas nie ma.
Wzdrygnęła się. Oczy jej się zaszkliły momentalnie. Tak potwornie bała się burzy.... 


Tak potwornie bała się burzy, że jedyne, co mogła zrobić z tego przerażenia, które zawładnęło jej ciałem, to wtulić się w silne ramiona Zbyszka Bartmana. 
Siatkarz był naprawdę zaskoczony. Dziewczyna kurczowo trzymała się jego sportowej koszulki i lada moment miała wybuchnąć płaczem. Kompletnie nie wiedział, jak się zachować. Alex, która była twarda.. a przynajmniej takie wrażenie sprawiała, bo tak naprawdę była wrażliwą dziewczyną i pokazała to właśnie jemu.
- Przepraszam. - Burknęła po chwili. Nie mogła mu spojrzeć w oczy. Nagle poczuła się taka naga, taka obnażona. Pokazała komuś swój strach i wcale się z tym dobrze nie czuła...
 Pogłaskał ją delikatnie po włosach. Alex zmarszczyła nos, żeby się nie popłakać. Wyglądała dla siatkarza naprawdę uroczo. Fakt, to było trochę głupie, no bo przecież była przerażona. Ale ta sytuacja, kiedy najzwyczajniej w świecie był dla niej mężczyzną i sprawiał, że choć trochę mniej się boi, była naprawdę dla niego wspaniała.
Gdy porządnie grzmotnęło, znowu się w niego wtuliła.
- Chodź na salę, tam nie powinno słychać aż tak grzmotów. - Złapał ją za rękę. O dziwo, nie wyrwała się. Kurczowo się go trzymała i szła za nim posłusznie do głównego wejścia na ogromną salę treningową. Usiedli na środku sali obok siebie.
- Wiesz, każdy się czegoś boi. - Bartman próbował rozluźnić atmosferę. Alex wyglądała naprawdę fatalnie i to nawet nie z powodu strachu przed burzą. Raczej przez wzgląd na to, że ktoś się o tym dowiedział.
- Ta..
- Weźmy na przykład Kurka. - Spojrzała na niego zaciekawiona. To był strzał w dziesiątkę! - Tak panicznie boi się latać samolotem, że za każdym razem krzyczy, gdy ktoś tylko powie o locie. Nawet Ignaczak to uwiecznił na nagraniu. - Aktorsko uniósł brwi i wyszczerzył się.
  Alex się lekko zaśmiała.
- Taki facet się boi latać samolotem! - Wyraźnie poprawił jej się humor, a o panującej na zewnatrz burzy niemalże od razu zapomniała. - Ale mam na niego haka. - Zacierała ręce.
- No widzisz. - Bartman był z siebie wyraźnie zadowolony. - A co z tym zakładem? Wiesz, ten facet nigdy nie odpuszcza. 

  Alex doskonale pamiętała o ultimatum postawionym przez Bartka Kurka, jednak nawet się nie zastanawiała, co robi. Dzień sądu był już za pasem, a ona w rękach nawet piłki nie miała.
- Coś wymyślę. - Odparła ze spokojem w głosie.
  Siatkarz spojrzał na nią podejrzliwie, ale nie wnikał. Wiedział, że Alexandra jest na tyle waleczną dziewczyną, że na pewno Siurasowi się nie da. I nie miało tu znaczenia, czy się boi burzy, pająków czy ciemności. Bo każdy ma przecież jakieś lęki. Ale ta dziewczyna... cóż, zadziwiała go na każdym kroku. I o dziwo, przestała go irytować.
  Położył się ostrożnie na podłodze. Dziewczyna zrobiła podobnie. Wyciągnął ramię w bok, by mogła wygodnie się ułożyć na jego ramieniu. I nie minęła chwila, jak zasnęła, machinalnie wtulając się w niego jak mała dziewczynka w misia, z którym sypiała.


- Ale jaja. - Krótki komentarz Krzysia mówił sam za siebie. 
Ani Zibi, ani Alex nie zjawili się na kolacji, która tego dnia była godzinę później niż zwykle, przez wzgląd na późny trening.
- Gdzie oni się zgubili? - Kaśka wyglądała na przestraszoną.
Nawet nie chodziło o fakt, że na dworze panował dosłownie koniec świata; burza nie ustępowała, grzmiało co raz bardziej. Ale o to, że Alex tak nie znosiła Bartmana, że mogła mu coś zrobić z nerwów.
- Znajdo sie. - Machnął ręką Kubiak. - To duże dzieci.
  Może i byli już duzi, ale trener Anastasi i tak tego pojąć nie mógł. CHodził po stołówce klnąc pod nosem na siebie, że nie zauważył nieobecności własnej córki. Każdy był jednak przekonany, że oboje wyszli wcześniej do hotelu. Ale cóż się mogło stać w drodze?...
- Myślicie, że ktoś ich napadł?...
- Weź przestań. - Skrzywił się Winiarski. - Założę się, że utknęli na hali.
- Idioci. - Skwitował nagle Andrea, stojący przy ich stole.
Wszyscy zamilknęli i ledwo powstrzymywali się od głośnego wybuchu śmiechu.
Dobra, to nie było śmieszne. Zginął ich przyjaciel i siostra Kaśki i dodzwonić się do nich nie mogli. Ani do jednego ani do drugiego.
- Rozpoczynamy śledztwo? - Ignaczak wstał od stołu. Napotkawszy zdziwione spojrzenia kolegów, dodał - no, bo morderstwo.
- Jakie, kurna, "morderstwo"?! - Trener znowu się poirytował. Tak go nosiło, że aż ze złosci się czerwony zrobił.
- E... no... - Igła podrapał się po głowie. - Cóż. Każdy wie, jak Alex jest wybuchowa i jak bardzo nas nie trawi.
Kaśka pokręciła głową, nie dowierzając własnym uszom.
- Może i jest wybuchowa, ale wciąż jest dziewczyną. - Skrzywiła się. Igła to miał idiotyczne pomysły, naprawdę. - Bardziej bym uwierzyła w to, że Bartman...
- Jeśli ten zidiociały kretyn coś jej zrobił...! - Andrea Anastasi był zły i zacisnął pięści.
- Uspokójcie się wszyscy. - Cichy pit wstał i, o dziwo, wszyscy zamilknęli. - Jedynym normalnym wyjaśnieniem jest to, ze utknęli na hali. I myślę, że powinniśmy po prostu tam pójść i sprawdzić. 

Mądre słowa Nowakowskiego sprawiły, że wszyscy uspokoili nerwy i przytaknęli mu.
W stronę hali poszli w czwórkę: pomysłodawca, czyli Nowakowski, Ignaczak, który szukał we wszystkim dziwnej sensacji, Kubiak oraz Anastasi, który lada moment a wybuchnie. Wzięli również dodatkowe kurtki przeciwdeszczowe i pobiegli.
Na miejscu trener, trzęsącymi się dłońmi otworzył drzwi. Na całe szczęście miał klucz, bo w przeciwnym razie musieliby czekać aż do rana, do przyjścia sprzątaczek. Panowała tam ciemność i cisza. I nie spotkali na początku ani jednej żywej duszy.
- Nie ma ich tu. - Westchnął zrezygnowany Kubiak.
Byli przemoczeni do suchej nitki i najwyraźniej ich wysiłek poszedł na marne.
- Są na pewno. - Nowakowski był tak pewny siebie jak nigdy. Zwłaszcza gdy przed wnękę w drzwiach prowadzących na salę dostrzegł dwie leżące na parkiecie postaci. Skinął w  tamtą stronę i lekko się uśmiechnął.
- Ty, pozabijali siebie nawzajem! - Igła wyglądał na dziwnie... hm, uradowanego?
Kubiak go trzepnął w głowę. - Ogarnij się. Oni pewnie śpią.
 Po cichu weszli na salę. Obraz, który zobaczyli, mocno ich zdziwił. Fakt, spali. Ale że Alex spała tak spokojnie, wtulona w tors Bartmana... zadziwił wszystkich, a zwłaszcza Andreę. Pomimo tego zaskoczenia uśmiechnął się jednak. Przecież jego córka była bezpieczna. Nieodpowiedzialny i wybuchowy Bartman własnie zyskał w jego oczach uznanie. W końcu sprawił, że Alexandra podczas snu uśmiechała się lekko pod zadartym noskiem.
Zbyszek nie spał mocno, bo niemalże od razu po ich pojawieniu się otworzył oczy. Widząc przyjaciół i trenera niemalże wybuchł śmiechem, ale nie chciał obudzić śpiącej Alex.
Wszystkim ulżyło. Obudzili śpiącą dziewczynę, ale dalej patrzyła na wszystkich nietrzeźwo. Założyli jej kurtkę przeciwdeszczową i czarnowłosy siatkarz wziął ją na ręce. Zasnęła niemalże od razu, była taka wykończona.
I gdy wyszli na zewnątrz okazało się, że ulewy już nie było i burza również odeszła. Spokojnie więc wrócili do hotelu. 


  Alexandra obudziła się dopiero rano, w we własnym, hotelowym pokoju. Nie pamiętała zupełnie, jak wydostali się z hali, w której utknęli, lecz to było mało istotne. Przecież wczorajszy dzień był istną porażką. Miała wszystkiego dosyć i wszystkich gdzieś. O tej swojej chwilowej słabości wolała jak najszybciej zapomnieć.
- No w końcu, śpiąca królewno. - Kasia usiadła na w połowie jej łóżka, wyraźnie rozpromieniona.
 Alex podniosła się i przeciągnęła. Wszystkie kości w obręczy barkowej zaczęły strzelać jak na zawołanie.
- Ale się wyspałam.
- Domyślam się. W ramionach Bartmana każda by się wyspała. - Zmierzyła badawczo rudą oczekując na jakąś ciekawą reakcję.
Dziewczyna jednak tylko wzruszyła ramionami, a na twarz zawitała ta jej amerykańska obojętność.
- Zamierzasz coś? - Dopytywała się zaciekawiona blondynka.
- Z czym?
- No z nim.
Alexandra uniosła brwi, niesamowicie zdziwiona.
- Po pierwsze nikogo nie szukam, a po drugie, nawet jeśli, to sportowcy mnie kompletnie nie rajcują. - Powiedziała szczerze Alex. - A Bartman zwłaszcza. 

  Wstała z łóżka i znowu się przeciągnęła niczym kotka. Kompletnie nie rozumiała, skąd do głowy jej siostry wpadł pomysł, że ona i ten cały Bartman?... Ha, ha. Doprawdy, przezabawne.
- Tak czy siak, dziękuję. - Kasia przytuliła siostrę. - Gdyby nie wasz durny pomysł, pewnie dalej nie rozmawiałabym z Michałem.
- Czyli że... jesteście razem?
  Blondynka zarumieniła się i spuściła głowę. W tym momencie do pokoju rozległo się pukanie (o dziwo!) i wszedł Michał Kubiak we własnej skórze. Uśmiechał się od ucha do ucha i jego oczy błyszczały.
- Cześć, Alex. - Przywitał się. Dziewczyna mu kiwnęła ręką. - Kasia - zwrócił się do jej siostry - idziemy na spacer?
Z radością na twarzy skinęła głową. Jeszcze raz przytuliła siostrę, pobiegła w stronę siatkarza i oboje zniknęli w hotelowym korytarzu. 

A ruda? Skołowana całą tą sytuacją znowu zamknęła się w pokoju zamykając na wszelki wypadek drzwi, co by nikt nie proszony nie wpadł, oczywiście, bez pukania.

- A co, Alex nie idzie? - Zapytał zdziwiony Zbyszek Kaśki, gdy szli na popołudniowy trening. 

  Uniosła brwi.
- A co?
  Niby obojętnie wzruszył ramionami.
- Nic. Myślałem, że w końcu zrozumiała, że nie ma najmniejszego sensu siedzieć w pokoju. - Spojrzał sobie pod nogi. Kopnął kamień, który leżał i obserwował, jak daleko się poturlał.
  Kaśka jednak widziała, że najprawdopodobniej coś jest na rzeczy. Serca przecież nie oszukasz... ale czy ktoś był w stanie wyjaśnić do Alex, która mimo wszystko była wobec nich obojętna? Czy Zbyszek miał jakiekolwiek szanse u amerykańskiej, stanowczo zbyt pewnej siebie dziewczyny?
Szanse, że ta dziewczyna się zakocha, były jak jeden do miliona. I każdy, nawet biedny Zbyszek o tym wiedział. A tak bardzo go było szkoda, bo w miłości zawsze miał pecha.
..



~*  *  *~
Hej, hej. Jak mówiłam, kolejny rozdział napisany! 

Z góry przepraszam za błędy. I w związku z wcześniejszym komentarzem, że nadużywam imion.. kurczę, bądźcie wyrozumiałe, pierwszy raz piszę w trzeciej osobie. Czasem nawet myli mi się i piszę w pierwszej... cóż. Ale chciałam tak spróbować. Oczywiście, będę na to zwracała uwagę. 

PS. KOMENTUJCIE! Dla Was jedna chwilka, a dla mnie ogromna motywacja. 
Już zmieniłam ustawienia i KAŻDY może komentować. (wcześniej zapomniałam, heh)
Buziaki!





3 komentarze:

  1. świetny rozdział =D
    <33333

    OdpowiedzUsuń
  2. dalej idziesz w kierunku Zbyszka :)
    czekam na kolejne rozdziały ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały rozdział :) Czyli jednak Zbyszek? :D Cieszę się z tego.
    Czekam na następny, bo już się doczekać nie mogę!
    Życze weny ;*

    OdpowiedzUsuń