środa, 14 sierpnia 2013

6. Pierwszy uśmiech Alexandry.

Alex zawarła pakt z diabłem. I vice versa: to Bartman zawarł pakt z diablicą. Bo oboje mieli niecne plany , których skutkiem miało być zejście się Michała z Kaśką. A że koniec końców oboje wpadli w pułapkę...

W sumie dziewczyna nie wiedziała jeszcze do końca, co zrobią. Zastanawiała się nad tym, spoglądając z hotelowego balkonu na Bartmana stojącego przed budynkiem, otoczonego tłumem zakochanych w nim po uszy młodszych dziewczyn. To było CHORE dla amerykańskiej dziewczyny. Czy one nie widziały, jaki on jest? Co one w nim widziały? Jedna wielka masakra. Bawił się nimi. Co innego w Ameryce.. tam ludzie byli na poziomie, a on?...
W sumie nie powinno to interesować Aleksandry. Ale ona nigdy nie lubiła facetów, którzy się tak zachowują, którzy są narcyzami a nie mają ku temu powodów. I tu się odzywała jej wredna natura; sprawianie, że ich ego stawało się naprawdę malutkie. Rozkochiwanie ich w sobie, pobawienie się i porzucanie, ot co.
  Znudzona wpatrywaniem się w tą całą szopkę pod hotelem, wróciła do pokoju. Kaśki nie było, znowu gdzieś polazła z ojcem. Dzięki temu Alexandra mogła się zdrzemnąć, choć na chwilę. I ta "chwila" trwała aż do treningu, przed którym obudził ją sam Bartman.
- Śpiąca królewno,- zaczął w miarę łagodnie, praktycznie szeptem, by potem nią mocno potrząsnąć- pora wstawać!
  Aż podskoczyła n łóżku, zdezorientowana. Nie wiedziała, co się u licha dzieje!
- Pali się?! - Wrzasnęła przestraszona nie na żarty.
Potem jednak zobaczyła czarnowłosego, kucającego przy jej łóżku i trzymającego się za brzuch ze śmiechu. - Co ty tu robisz, padalcu? - Syknęła.
- Budzę cię. - Powiedział wciąż chichocząc. - Masz pięć minut do treningu.
- Ja na żaden kurwa trening nie idę. - Nakryła się szczelnie kołdrą.
Usłyszała tylko, jak Bartman głęboko wzdycha. Po sekundzie kołdra leżała na podłodze, wyrwana z rąk dziewczyny przez silnego siatkarza.
- Ej no weź! - Rzuciła w niego poduszką.
- Zbieraj się! Mamy kogoś do zeswatania. - Sięgnął do jej walizki i rzucił w nią pierwszym lepszym t-shirtem i spodenkami.
Spojrzała na niego marszcząc brwi.
- Nie pozwalasz sobie na zbyt wiele? - Burknęła widząc, jak Zibi bez wahania grzebie w jej rzeczach. - Masz tupet, nie powiem.
- Taki jak ty. - Pokazał jej język niczym dziecko. - Ubieraj się.
- To się chociaż odwróć, co?
  Wywrócił oczami, ale zrobił to, o co prosiła. Był naprawdę bezczelny! Przecież przebierać się na jego oczach zamiaru nie miała.
I w ten sposób poganiana przez Bartmana znowu poszła na ten durny trening. Ale robiła to tylko i wyłącznie dla Kasi.

- Pogoda się coś knoci.
- Kasia, już to mówiłaś. - Tata zmierzył ją bacznie. Zachowywała się dziwnie.- W ogóle, od kiedy ty idziesz ze mną a nie z chłopakami? - Dopytywał się.
Kasia czuła się jak na celowniku. Andrea był mądrym człowiekiem i bardzo dobrym obserwatorem. logiczne więc było, że zacznie się czegoś domyślać.
- Lubimy spędzać rodzinnie czas, nie? - Alex wybawiła ją z opresji wpychając się nagle między nich.
  Anastasi spojrzał to na jedną, to na druga córkę.
- Obie zachowujecie się dziwnie. - Uniósł brwi.
Ale jak się Kasia mogła zachowywać? Michał szedł zaledwie pięć metrów za nią (albo i mniej, ale bała się odwrócić, żeby sprawdzić) i to kompletnie nie pozwalało jej się skupić na czymkolwiek innym. Dlatego co rusz gadała o pogodzie, która tego dnia była zupełnie jak jej humor; niebo się niesamowicie chmurzyło zapowiadając co najmniej ulewę, jak nie burzę.
Taka sama burza była w jej sercu. targała emocje wewnątrz niej i kompletnie nie mogła sobie z tym poradzić. Dopiero na treningu mogła skupić się na innych sprawach, starając się zachowywać normalnie.
Cóż, skoro Kubiak nie chciał z nią rozmawiać to nie... choć wciąż miała nadzieję, że może jednak tak troszeczkę ją lubi...
- Ej, Kasia - zwróciła się do niej jej ruda kopia tuż przed końcem treningu- pomożesz mi? Ten debil Kurek wrzucił mi buta do tej drugiej, męskiej szatni. - Skrzywiła się.
- To nie możesz go sobie wziąć stamtąd? - Zapytała. To było dla niej takie logiczne, ale najwyraxniej nie dla jej głupiutkiej siostry. Głupiutkiej i zbyt delikatnej.
- Ale wiesz jak tam śmierdzi.... brzydzę się męskich szatni. I boję, bo jest opustoszała... - Aktorsko zatkała nos. Potem zrobiła oczy niczym kot ze Shreka - proszę, proszę...!
 I Kasia, kompletnie nieświadoma tego, co ją tam czeka, powędrowała na korytarz i wpadła wprost do męskiej szatni, klnąc pod nosem na Kurka. A wpadając do szatni jednocześnie wpadła w ramiona Dzika.
- Co?!... - Tylko tyle wysapała, nim zorientowała się, co się dzieje. Drzwi za nią zostały zatrzaśnięte, a sama tkwiła w objęciach zdezorientowanego Michała.
- Ale nas wrobili. - Prychnął siatkarz, nie wierząc w całą tą sytuację. - Ten idiota przeszedł samego siebie.
  Kasia odsunęła się troche od chłopaka.
- Czyli, że... - Zaczęła sobie wszystko w głowie układać. - Ja nie mogę, ale głupie babsko z niej! - Poirytowała się na własną siostrę.
- A niby tak się nie lubią, a za plecami to się sprzymierzają przeciwko nam.
Kubiak usiadł na ławce i założył ręce na kark. Głęboko westchnął.
- Ale w sumie gdyby nie oni to dalej nie odważyłbym się do ciebie odezwać... - spojrzał jej głęboko w oczy.
Jego słowa sprawiły, że serce blondynki mocniej zabiło, choć nie do końca wiedziała, co miał na myśli. Ale sam fakt, że był tu z nią i nie zwiał mówił sam za siebie.
- Wiesz, Michał... ja... - Niepewnie usiadła obok niego.
- Zanim coś powiesz, najpierw wysłuchaj mnie. - Jego poważny ton spowodował, że dziewczyna się wzdrygnęła. - Gdy twoja siostra, Alex, przyjechała, wziąłem ją za ciebie i... i... - Jąkał się niezwykle zakłopotany. - No i... powiedziałem jej... myśląc, że to ty.. no...
Kasi się żal go zrobiło niesamowicie. Wcześniej znała Kubiaka i wiedziała, że jest nieśmiały.. no ale żeby aż tak? To było takie... urocze.
- Michał, stop. - Położyła mu palec na ustach. Zamilknął momentalnie. - Teraz jesteśmy tu. Tu i teraz. I ja to ja, nie Alex...
Siatkarz przełknął ślinę. I w końcu jej to powiedział, jednym tchnieniem.
- Tęskniłem, Kasia. Jestem w tobie cholernie zakochany.
Dziewczyna aż zapomniała o oddychaniu i niemalże się zapowietrzyła z tego wszystkiego. Koniec końców jednak w jej oczach nagromadziły się łzy szczęścia i momentalnie wtuliła się w ramiona wciąż zdezorientowanego Kubiaka.
- Ja też. I tęskniłam, i jestem zakochana.

- Myślisz, że się pogodzili?... - Szepnęła do Bartmana Alex.
Oboje kucali z uszami przystawionymi do drzwi starej szatni, w której zamknęli tą dwójkę. Próbowali cokolwiek usłyszeć, jednak to na nic. Albo tamci nie rozmawiali, albo drzwi były na tyle szczelne.
  Czarnowłosy uniósł brwi.
- Pewnie tak... - Odpowiedział jej równiez szeptem. - Tylko ciekawe co teraz robią. - Na jego twarzy pojawił się chytry uśmieszek, a w oczach iskierki.
- Facetom to tylko jedno w głowie! - Oburzona Alex trzepnęła siatkarza w głowę.
Jęknął, ale należało mu się.
- No wiesz co.. - Automatycznie rękę położył na swojej głowie i nadąsał się.
 Nie minęła jednak chwila, jak oboje usłyszeli kroki i głosy pozostałych siatkarzy.
- Słyszysz? - Zapytał. Przytaknęła. - W nogi!

  Wstał i nim zdążyła zareagować, złapał ją mocno za rękę i pociągnął w głąb korytarza. Była taka zaskoczona, że nie zdążyła się wyrwać a powiedzieć cokolwiek to już w ogóle. Jedyne, co się zmieniło to fakt, że próbując dotrzymać mu tempa (choć w praktyce to on ją ciągnął za sobą), uśmiechała się i chichotała pod nosem. Pierwszy raz, odkąd była w Polsce.
Nagle gwałtownie skręcił w wąską wnękę pociągając dziewczynę za sobą. Wylądowała dosłownie w jego ramionach, nie mogąc uspokoić oddechu.
- Udało się. - Podekscytował się Bartman zupełnie jak mały chłopiec, który wygrywał w podchody czy w jakąś inną, dziwną grę.
- Jak dzieci! - Szeroko uśmiechała się Alex. Wciąż sapała ze zmęczenia. To był nagły zryw biegu z dwumetrowym facetem, na który nie była ani fizycznie ani psychicznie gotowa.
 Bartman również się uśmiechał, zwłaszcza wtedy, gdy zobaczył promienny uśmiech na twarzy rudej. Ku jej zaskoczeniu odgarnął z jej twarzy kosmyk włosów.
- Z uśmiechem ci "do twarzy". - Powiedział, o dziwo, wyjątkowo szczerze.
Był tak blisko, że Alex zrozumiała, co się dzieje. I ta odległość między nimi była stanowczo zbyt mała. Od razu odskoczyła od niego na mały krok do tyłu, tuż do wąskiej ścianki. Chrząknęła, doprowadzając się do porządku.
Siatkarz osunął się po ścianie i usiadł na podłodze, z ugiętymi nogami. Alex uczyniła to samo, tylko przy ścianie na przeciwko.
- Dlaczego taka jesteś? - Jego pytanie zdziwiło dziewczynę. O co mu mogło chodzić? Niby JAKA ona jest?
Spojrzała na niego pytająco, więc wyjaśnił.
- Dlaczego jesteś taka... - zawiesił się na moment, szukajac odpowiedniego określenia - niedostępna? Taka oschła?
  Alex była zaskoczona. Nikt jej nigdy takiego pytania nie zadał, a było w zupełności trafne. Ale czy chciała się z tym siatkarzykiem dzielić swoimi doświadczeniami? Swoimi przeżyciami, które sprawiły, że musiała stać się twarda i właśnie taka... niedostępna?
- Życie mnie nauczyło, żeby do wszystkiego podchodzić z dystansem. - Obojętnie wzruszyła ramionami. - Nie przywiązywać się do niczego. Grać twardą i nie okazywać słabości. Nie ufać ludziom.
Wprost nie mogła uwierzyć, że rozmawia o tym właśnie z tym zakochanym w sobie egoistom.. a może on wcale taki nie był, a to była tylko jej pierwsza, bezpodstawna ocena?
Tak czy siak, dystans utrzymać musiała. 

- Myślę, że granie kogoś innego wcale nie jest dobrym sposobem na życie.
- A skąd wiesz, że gram? Może taka jestem naprawdę?
  Bacznie jej się przyjrzał, jakby chciał ją prześwietlić na wylot. Jakby chciał zrozumieć, co siedzi w jej rudej główce. 

- Jakoś tak wydaje mi się, że pod tą twardą skorupą kryje się naprawdę delikatna i wrażliwa dziewczyna, która po prostu szuka zrozumienia.
  Alex przełknęła ślinę. Jego słowa aż za dobrze trafiły do jej głowy. Spoglądał na nią zielonymi oczami oczekując na jakąś reakcję, jakąś odpowiedź. Ale nie chciała drążyć tego tematu. I tak powiedziała mu już za dużo. Stanowczo za dużo.
  Zakończyła temat milczeniem. Nie miała zamiaru mówić mu, co przeżyła w swoim życiu. Nikt o tym nie wiedział. Tylko jej matka, która również sobie z ledwością z tym poradziła... 

- Myślisz, że już poszli? - Zmienił temat siatkarz, jakby czując, że Alex nie chce ciągnąc tamtego tematu. Nie chciał naciskać.
  Oboje nasłuchiwali, czy kogokolwiek jeszcze słychać. W całym budynku panowała jednak martwa cisza, przerywana jedynie rzęsistym deszczem obijającym się o dach. 

  Wstali i sprawdzili starą szatnię. Kubiaka i Kaśki już nie było, ale to ich specjalnie nie poruszyło. Najgorszy był fakt, że pozostałe szatnie były już zamknięte, a w budynku ani jednej żywej duszy nie było. Chociaż nie... najgorszy był fakt, że hala była zamknięta na wszystkie spusty. 
- O cholera. - Warknął Bartman, szarpiąc za klamkę głównych drzwi. Na nic jednak szły jego starania.
Alex przystawiła twarz do szklanych drzwi i w tej ulewie próbowała kogokolwiek zobaczyć.
- Może gdzieś stoją i się śmieją z nas. - Westchnęła poirytowana.
 Siatkarz zrezygnowany usiadł na ławce stojącej wzdłuż ściany.
- Szczerze? - Zapytał z powagą w głosie. Dziewczyna spojrzała na niego marszcząc brwi. - Wydaje mi się, że o nas zapomnieli. 

  I Alex ponownie spojrzała na zewnątrz, gdzie czarne chmury sprawiały, że wieczór wyglądał jak noc. Ciemna i cicha noc, rozświetlana przez jasne błyski i zagłuszana przez silne grzmoty i obijające się o okna gałęzie drzew. 
- Ej, spokojnie. - Stanął obok niej i położył jej pocieszająco dłoń na ramieniu.- Na kolacji na pewno spostrzegą, że nas nie ma.
Wzdrygnęła się. Oczy jej się zaszkliły momentalnie. Tak potwornie bała się burzy.... 




~*  *  *~
Nowy rozdział nieco wcześniej niż wieczorem hehe./ ;) Miałam prawie skończony już wczoraj wieczorem, ale padłam i zasnęłam momentalnie, ech. 
Mam nadzieję, że Wam się podoba! I jak myślicie, czy coś się wydarzy na ten hali?;> 
Buziaki! 





1 komentarz:

  1. Wspaniały rozdział! Czekam na więcej, bo jestem cholernie ciekawa co dalej.
    Czyżby głównymi bohaterami byli Dzik i Zibi ;D A może sytuacja się odwróci i będzie to Kurek?

    Już się doczekać nie mogę. Pisz, pisz. Życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń