wtorek, 20 sierpnia 2013

27. Niejedna rzecz skończona.

Aleksandra długo nad tym wszystkim myślała. Nad sobą i własnymi uczuciami. Powoli zaczynała rozumieć, co najlepszego zrobiła. Bo między miłością a zakochaniem się jest naprawdę ogromna różnica. Różnica, której wcześniej nie dostrzegała. W sumie myślała tylko o sobie.
Uświadomił ją w tym związek Kasi i Michała.
gdy po ognisku zebrali się do swoich pokoi, była gdzieś druga w nocy. Jej siostra siedziała już w pokoju i gdy tylko ją zobaczyła, cała rozpromieniała. Wyglądała na naprawdę spełnioną. Wyglądała tak kwitnąco. Wręcz wspaniale. I nie musiała pytać, by wiedzieć, co się stało.
- Gratulacje. - Rzuciła Ola. Niby cieszyła się ze szczęścia bliźniaczki, ale w sercu czuła dziwne, ukłucie zazdrości.
- Dzięki! - Blondynkę aż nosiło. Pewnie tylko czekała, aż Aleksandra przyjdzie, by móc podzielić się z nią radością. - Kurde, miałaś rację. Było wspaniale! - Ekscytowała się. - A po wszystkim.. po wszystkim powiedział: "Kocham cię". - Rozmarzona opadła na łóżko i zaczęła wpatrywać się w sufit, najprawdopodobniej wracając do tamtych chwil. - Normalnie magia.
- Cieszę się, że wam się powodzi.
  To był moment, kiedy Kasia się podniosła i zaczęła myśleć o własnej siostrze. Przyjrzała jej się uważnie. Fakt, nie wyglądała na przygnębioną czy coś, ale najwyraźniej coś jej nie dawało spokoju.
- A jak ty z Grzesiem? - Zapytała nagle.
To było dobre pytanie. Sama ruda nie znała na to odpowiedzi.
- Wiesz no, bardzo... ale to naprawdę bardzo go lubię, ale... - Zawiesiła się. Czuła, jak w jej oczach gromadzą się łzy. - Ale...
- Bartman. - DOkończyła za nią blondynka.
Gdyby nie fakt, że były bliźniaczkami, Aleksandra uwierzyłaby, że to wszystko jest takie oczywiste i wszyscy o tym wiedzą. Przez ten czas co tutaj spędziła, w Spale, przekonała się, że mimo dziesięciu lat rozłąki z siostrą, tak naprawdę to właśnie ona jedyna potrafi prześwietlić ją na wylot. Mogłyby porozumiewać się bez słów. Czuły to samo. Myślały niemalże identycznie.
- Może niekoniecznie o Zbyszka chodzi. Tylko o to, jak traktuję Grzesia. - Westchnęła głęboko. Twarz schowała w dłoniach. - Zachowuję się jak egoistka.
- Egoistka? - Zdziwiła się. - Po prostu chcesz być szczęśliwa i masz do tego prawo. Poza tym zakochałaś się w nim, tego zaprzeczyć nie możesz.
- Ale widzisz, tutaj jest ten "myk". - Skrzywiła się. - Bo jest duża różnica mówić: "Zakochałam się" a "Kocham cię"...
  W czym? Już same słowa mówią same za siebie. "Zakochałam SIĘ" - to wyrażenie pokazuje, że człowiek robi to dla siebie. Próbuje zadowolić swoją osobę. Jest szczęśliwy, bo zakochał się. Nie jest ważne, w kim. Liczy się ten stan,w  którym trwa. Stan tego zauroczenia drugą osobą. Czerpie z tego korzyści. Cieszy się. A powiedzieć "kocham Cię" znaczy już zupełnie co innego. Wtedy myśli się o tej drugiej, jedynej osobie. I tylko o niej. Zupełnie jakby powiedzieć: Kocham właśnie ciebie i to ciebie chcę uszczęśliwiać. Kochając... kochając nie myśli się już o sobie. Myśli się o tej drugiej osobie.
- Ach... tak to widzisz... - Kasia wciąż próbowała strawić mądre słowa siostry. Bo widziała w nich sens. Głęboki sens. - Czyli mówisz, że...
- Byłam taka samotna. Zakochałam się w Grześku, by w końcu poczuć się szczęśliwą, bez względu na wszystko. Ale ... nie wiem, czy kiedykolwiek będę w stanie powiedzieć mu "kocham Cię". - Wyznała zupełnie szczerze ruda. - On jest wspaniały, naprawdę. Każda marzy tylko o takim chłopaku, takim mężu. A ja byłam taką egoistką mówiąc o zakochaniu. A ja po prostu nie chciałam być sama. Pomyślałam, że jak z nim będę to się wszystko ułoży. Że ułoży się moje życie tutaj, w Polsce. Ale widzisz... męczę się, bo nie czuję tej chemii między nami. Tego pociągu.
- Więc co zamierzasz zrobić? - Zapytała Kasia.
- Wiesz, im dłużej to będę ciągnęła, tym bardziej zranię Grześka. Muszę z nim porozmawiać i wyjaśnić mu wszystko na spokojnie...
 Na samą myśl o koniecznej, przykrej rozmowie, robiło jej się niedobrze. Ale na tym właśnie polega życie. Nie zawsze wszystko układa się tak, jakbyśmy chcieli. I mimo usilnych starań, Ola Grzesia nigdy nie pokocha.
- A Bartman?
- Bartman... Nawet, jeśli by mi na nim zależało, to on już mnie i tak skreślił. Chyba... chyba sobie to wszystko odpuszczę, miłość sobie odpuszczę.- Mówiła niby do siostry, ale wyglądało to tak, jakby sama chciała się do tego przekonać. Do słuszności własnej decyzji.- Już i tak niesamowicie namieszałam w tej drużynie. 

Niedziela była naprawdę błogim dniem. Bez treningu, bez jakichkolwiek ćwiczeń. To był dzień lenistwa i obijania się. Poza tym wszyscy zbierali siłę na wieczorne "densy" w wiejskim klimacie, bo w ten sposób pożegnać się ze Spałą i pojechać wygrać Memoriał.
Aleksandra mimo wielu okazji najzwyczajniej w świecie porozmawiać z Kosą nie potrafiła. Bała się, że go zrani. Wiadomo. Nie co dzień dostaje się kosza. Poza tym on był taki... fajny, taki wrażliwy, taki spokojny. Z pewnością nie zasłużył na takie traktowanie.
I dziewczyna nie sądziła, że wszystko pójdzie tak.. łatwo?
Szykowały się właśnie na wiejską zabawę z Kaśką, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Od razu wiedziała, że to Grzesiek. W końcu on jako jeden z niewielu pukał.
- Cześć, mogę? - Zapytał zaglądając do środka.
Olka się wzdrygnęła. Wiedziała, że to był ten czas, ten moment. I aż serce jej do gardła podeszło. Dobrze tylko, że Kaśka tu była...
- Wiecie, ja muszę do miśka na chwilę iść. - Tak. "Była". Ale postanowiła się ewakuować.
I poszła, pozostawiając ich samych. 
- Ola, chciałem porozmawiać. - Jego poważny głos sprawił, że dziewczyna się przestraszyła nie na żarty. Czy on wiedział? Domyślał się? Cholera!
- Słucham więc. - Wygodnie usiadła na łóżku. Pomyślała, że chyba lepiej będzie, jeśli on zacznie drążyć temat, jakikolwiek by nie był.
- Ja... kurczę. Może powiem to prosto z mostu, bez owijania w bawełnę.. -  Usiadł obok niej i spojrzał jej w oczy. Już wiedziała, że to, co zaraz usłyszy, będzie trudne. - Wiesz, jesteś dla mnie naprawdę ważną osobą. Bardzo cie lubię i wtedy, gdy miałaś odlecieć byłem przekonany, że jestem w tobie zakochany. Ale teraz... sama widzisz, że między nami chemii nie ma.
Zaraz, zaraz... czy on jej właśnie kosza dawał? What the fuck!
- Byłem pewny, - mówił - że między nami rozwinie się uczucie, ale chyba nie ma sensu tego ciągnąć...
- Wiesz.. chyba masz rację.
- Przepraszam, że tak wyszło. - Złapał ją za rękę. - Mam nadzieję, że będziemy mogli zostać przyjaciółmi, bo jesteś dla mnie naprawdę ważna i nie chciałbym, aby między nami były jakieś spiny.
- Nie, nie. - Zaprzeczyła od razu. - Nic się nie stało. I .. ty też jesteś dla mnie naprawdę ważny. I chyba przyjaźń będzie w tym przypadku najlepszym wyjściem.
  Siatkarz się uśmiechnął.
- Jesteś wspaniała. - Pocałował ja w czoło. - A teraz w sumie chyba musimy przygotować się na zabawę. - Potarmosił ją po włosach niszcząc jej fryzurę i wyszedł z pokoju.
Do Aleksandry długo nie docierało to, co przed chwilą miało miejsce. Dostała kosza od Grześka.... łał. I nagle zrozumiała, że los się do niej uśmiecha, bo wolała, żeby to on ją rzucił, a nie ona jego. Bo ona na to w zupełności zasłużyła, a środkowy nie.
Ocknęła się dopiero wtedy, gdy do pokoju wróciła Kaśka, niezwykle zaciekawiona tym, co się stało między nimi.
- I co? I co? - Dopytywała się. Doskoczyła do siostry i klapnęła obok niej, wpatrując sie w nią wyczekująco.
- Wiesz... poszło zadziwiająco łatwo... - Ruda wciąż nie potrafiła się ogarnąć z tego szoku.
W życiu nie spodziewałaby się, że tak się wszystko potoczy. W życiu.
- Jak to "łatwo"? Co masz na myśli?
- To, że zanim ja go rzuciłam, to on zerwał ze mną. 

Grzesiek wszedł do pokoju i dopiero tam wypuścił wcześniejw strzymywane powietrze. Zamknął drzwi z zoparł się o nie z niezwykłą ulgą, zupełnie jakby kamień spadł mu z serca.
- I co? Załatwione? - Zapytał się go Nowakowski leżąc na łóżku i przegryzając jabłko.
Kosa spojrzał na niego smutno.
- Taa... - Rzucił przeciągle.
- I dalej myślisz, że to było najlepsze wyjście? - Drążył temat Piter.
- Nie wiem, czy najlepsze... ale myślę, że jedyne w tej sytuacji. - Powiedział. Odepchnął się od drzwi i walnął się wygodnie na łóżko, zakładając ręce za głowę i wpatrując w sufit. - Przecież to nie mnie ona kocha. 
Piotrek rzucił ogryzkiem do kosza stojącego w rogu pokoju. Oczywiście, trafił. Potem podniósł się i spojrzał niepewnie na przyjaciela.
- Ciągle tylko myślisz o innych, bez względu na to, co sam czujesz. - Stwierdził. - A może zacząłbyś też myśleć o sobie?
- Ale czy uczucia, jakimi ją darzę coś zmienią? - Zmarszczył brwi. Nie doczekawszy się odpowiedzi kolegi, dodał - no właśnie. Nic nie zmieniają. I po prostu nie było sensu tego ciągnąć. Bo jakkolwiek bym się nie starał, ona widzi tylko jego.
- Pozostaje tylko pytanie, czy sama jest tego świadoma....

Dokładnie o godzinie dwudziestej dziewczyny wyszły na zbiórkę. Ubrały się skromnie, ale pięknie. Aleksandra założyła delikatną, koronkową sukienkę sięgającą wpół uda oraz buty na całkiem wysokim obcasie. Kasia natomiast postawiła na pastelową, rozkloszowaną sukienkę i balerinki. I wiadomo, Michał dosłownie padł z wrażenia widząc swoją dziewczynę w takim wydaniu.
- Najpierw gala, teraz zabawa... - Podszedł i objął ją ramieniem. - Musisz częściej zakładać sukienki.- Cmoknął ją w policzek. 
Ola natomiast bez wahania podeszła do Łukasza. Przebywanie w jego towarzystwie było w jej przypadku najrozsądniejsze. Bo na Grzesia bała się spojrzeć, a Bartman i tak ją olewał. I w drodze do remizy, gdzie organizowana była spalska zabawa, wciąż go obserwowała, jak dzielnie idzie podpierając się na kulach kilka metrów przed nią. No a wersją oficjalną była rozmowa z Ziomkiem na temat zbliżającego się Memoriału i jutrzejszego wyjazdu. 
 O dziwo nikt nie pytał, dlaczego nie idzie z Grześkiem. Poniekąd domyślała się, że siatkarz już pozostałych uprzedził, żeby akcji żadnych nie robili. Wiadomo, Ignaczak pewnie wyskoczyłby z jakimiś dziwnymi tekstami, a tak to szedł na przedzie i śpiewał jakieś piosenki disco polo. Kurek z Jaroszem już obmyślali plan, jak wyrwać jakieś panny. To znaczy wiadomo, tylko Bartosz był singlem. Ale Rudy, jako jego oddany przyjaciel, postanowił pomóc mu w znalezieniu "tej jedynej" na jedną noc.
  Gdy dotarli na miejsce, ludzie od razu ich rozpoznali i wciągnęli na sam środek parkietu. W ten sposób wszyscy rzucili się w wir wiejskiej zabawy i zapomnieli o bożym świecie. Tutaj granice się zacierały, liczyła się tylko świetna zabawa, dobre humory i przyjemnie spędzony czas. Dlatego też Olka bawiła się ze wszystkimi. Tańczyła w rytmy skocznej muzyki co chwilę będąc w ramionach innego mężczyzny, i niekoniecznie byli to sami siatkarze. Miejscowi ludzie byli naprawdę wspaniali.
- Odbijany! - Kosa szarpnął ją za nadgarstek i od razu obrócił kilka razy o trzysta sześćdziesiąt stopni. Az jej w głowie wirowało!
I śmiała się. Śmiała się wniebogłosy, z tego szczęścia. Bo wszystko ułożyło się wspaniale. Grzesiek ją dalej lubił. Grzesiek nie był zły ani zraniony, czy mogło być lepiej?!
  Gdy Ignaczak znowu zaczął rządzić na parkiecie po kilku kieliszkach, wszyscy w koło klaskali. Wiadomo, cały Krzysiek. Dusza towarzystwa. Wszyscy go uwielbiali.
I tak stojąc obok siatkarzy, Oli zaszkliły się oczy. Naprawdę czuła się tu wspaniale. Z nimi się czuła wspaniale. Byli jej rodziną. Kochała ich wszystkich i nie wyobrażała sobie, że pojedzie do Ameryki i ich zostawi. Nie było nawet takiej opcji!
Klaskała i śmiała się, uśmiechnięta od ucha do ucha. Ale mimo uśmiechu, w sercu czuła ból. Zbyszek... siedział w rogu sali, nawet na nią nie patrząc. Ale dlaczego tego oczekiwała? Przecież nie mogła oczekiwać, że teraz, kiedy nie jest z Kosą, po prostu jej wybaczy i się na nią rzuci, wyznając jej swoją miłość. Wszystko między nimi było skończone...
 I widok jego flirtującego z jakąś miejscową, śliczną dziewczyną, na której zaloty wcale nie próbował być odporny, tylko utwierdziły ją w tym przekonaniu...



~*  *  *~
Udało się! Victoria! 
Ha. Może mi się trochę humor poprawił... bo napisałam w sumie całkiem szybko kolejny rozdział. Ale nawet nie liczcie, że jeszcze coś dzisiaj wrzucę. Bo naprawdę wykrzesałam z siebie maksimum. 

+ KONKURSOWA NIESPODZIANKA???

Ej, ej! A teraz lajkować fanpage na Facebooku! Klikaj!  Bo wiecie, jak się uzbiera odpowiednia ilość lajków to planuję zrobienie jakiegoś fajnego konkursu! :) jak na razie jest was kilkanaście, więc ... cóż, no trochę mało:) 

Powiedzcie w ogóle, czy byłybyście w ogóle zainteresowane konkursem,w  którym nagrodą byłby portret któregoś z siatkarzy? Wiadomo, nie jest to jakaś specjalna full wypas nagroda, o którą warto walczyć, nie jest to autograf ani nic.. no ale taka nagroda z głębi serca :)
No i ten. Na przykład, taki tam Ignaczak (którego już nie mam, bo jest u Igły w rączkach).. :)



3 komentarze:

  1. Zibi się jakoś nagle mało zainteresowany zrobił Olą [ale się wszyscy swoją drogą na niego uparli], więc ja dla odmiany napiszę - może by tak teraz Kuraś do akcji wkroczył? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. No i tak jak myslalam Ola zerwala zKosa i z jednej strony sie ciesze bo od poczatku kibicowalam Zibiemu a z drugiej troszke mi smutno bo lubie Kose swietny rozdzial jak zwykle

    OdpowiedzUsuń
  3. Oho! Się teraz porobiło. Nie spodziewałam się,że Grzesiu z nią zerwie. Ale może to i lepiej skoro wie,że ona i tak kocha innego. Bardzo żałuję,bo chciałam aby była z Kosą :(
    Jestem ciekawa jak teraz to wszystko się potoczy...czy Ola będzie się starała odzyskać Zbyszka czy nie.

    Piękny rysunek! *-* Ja jestem zainteresowana i bardzo chciałabym mieć takie dzieło u siebie :) Pomysł z konkursem świetny! Mam nadzieję,że szybko uda ci się go zorganizować.

    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń