niedziela, 11 sierpnia 2013

3. Twarda na zewnątrz, ale w środku...

Na hotelowej stołówce zapanowała martwa cisza. Nikt nie mógł wydusić z siebie ani słowa. Przyglądali się tylko, jak Andrea bierze telefon do ręki i odchodzi na bok, a Kasia i jej sobowtór rozmawiają o czymś stojąc przy oknie. Jednak wcale nie wyglądało to na siostrzaną, miłą rozmowę.
- Ale jaja. - W oczach Ignaczaka pojawiły się rozbawione i podekscytowane iskierki. - Ale, kurwa, jaja! - Powtórzył dobitniej.
- Ona nic nigdy nie mówiła, że ma bliźniaczkę... - Grzesiu Kosok nie mógł oderwać wzroku od tej dwójki.
Ale w sumie nie tylko on; wszyscy siatkarze patrzyli na nie, porównując je do siebie. Mimo diametralnych różnic, były niemalże identyczne. To takie zaprzeczenie: jedna ruda, druga blondynka. Nowa wyglądała jak wyjęta z filmu amerykańska piękność, a druga- polska, naturalna cudowna dziewczyna. I mimo to ... i tak wyglądały jak własne kopie.
- Ale trzeba przyznać, że cholernie seksowna jest. - Zibi namyślał się, patrząc na rudą. W jego oczach wyglądała jak kolejna zdobycz.
- Może i seksowna, ale jaki charakterek!
  Siatkarze się rozmarzyli, wszyscy jak jeden mąż.
- Szczerze? - Zapytał piotrek Nowakowski. Wszyscy spojrzeli na niego pytająco. - Daję jej tydzień. Nie wytrzyma tu dłużej.
- W sumie potraktowała nas jak śmieci...
  I Kubiak chyba najbardziej doświadczył jej zachowania. Jedyne, na co mógł się teraz zdobyć, to wpatrywanie się jak głupek w Kasię, która usiłuje wywołać uśmiech na twarzy siostry. Swoją drogą tak cholernie spieprzył poprzednią sytuację. Przytulił się do złej dziewczyny! Wyznał uczucia nie tej, co trzeba. Co za porażka...
- A ty co taki cichy? - Zagadnął go dyskretnie Bartman.
Kubiak jedynie wzruszył ramionami. Nawet jeśli Zbyszek był jego najlepszym kumplem, nie wyobrażał sobie powiedzieć komukolwiek o tej wtopie, jaką zaliczył z rana. Takie upokorzenie...
- A sam nie wiem. - Michał obojętnie wzruszył ramionami. - Po prostu wciąż jestem... zdziwiony.
 Zdziwiony i zrozpaczony...

Kaśka lada moment zeświruje. O co tej dziewczynie chodzi? Dlaczego taka jest? Nawet się uśmiechnąć nie potrafi, tylko non stop krzywi swoją buźkę. Jest taka niedostępna.
I w momencie, kiedy weszła na stołówkę i z wielkim impetem cisnęła w ojca telefonem, zapadła cisza, której poniekąd nie zrozumiała. No bo co, bliźniaczek nie widzieli?
Cóż, najwyraźniej nie. Siedzieli i gapili się w nie jakby duchy zobaczyli.
- Może usiądziesz i coś zjesz? - Zaproponowała z nadzieją w głosie Kasia.
Alex jedynie pokręciła głową.
- Nie jestem głodna. - Powiedziała, nerwowo stając na jednej, to na drugiej nodze i krzyżując ręce na piersiach.
Kasia wstała od stołu i pociągnęła siostrę w stronę okna, żeby mogły swobodniej porozmawiać.
- Wiem, że ci ciężko, ale chociaż spróbuj się dobrze bawić... - niemalże poprosiła blondyneczka.
Ale na cóż jej to przyszło, skoro Alexandra była wobec tego totalnie obojętna?
- Nie martw się o mnie, jeszcze dziś polecę do Ameryki.
Jej słowa były jak cios w serce. Jak to, wraca do domu? Ale.. ale przecież Kasia tak bardzo nie mogła się doczekać jej przyjazdu. Tak bardzo chciała ją w końcu poznać. Pragnęła, by Alex poznała jej świat, jej życie.
A ona tak naprawdę traktowała wszystko i wszystkich z góry, nawet Kasię.
- Jak chcesz. - Spuściła wzrok, by Alex nie zobaczyła jej zaszklonych oczu. To byłoby niesamowite upokorzenie.
Tego w sobie nienawidziła. Była taka wrażliwa, taka płaczliwa jak mało kto. A czasem chciałaby choć na chwilę wyłączyć swoje emocje i być tak twardą, jak jej siostra.
  Gdy Andrea Anastasi podszedł i oddał komórkę Alex, od razu wyparowała ze stołówki, jakby się teleportując. Niesamowite, jak bardzo nienawidziła tego miejsca.
Kasia razem z ojcem usiadła z powrotem do stołu, przy którym siedział już tylko fizjoterapeuta.
- I co, wraca dziś do Ameryki, prawda? - Rzuciła smutno Kasia. Mimo zachowania jej siostry jakoś chciała, żeby została trochę dłużej i spróbowała się do tego wszystkiego przekonać.
- Nie, nie wraca. - Odparł ze stoickim spokojem trener. Na jego twarzy pojawił się cień.. uśmiechu? - Wasza mama chce, by spędziła tu ten miesiąc i... hm.- Namyślił się na chwilę. - Zmądrzała? Dojrzała?
- Cóż, poniekąd Alex zachowuje się jak rozkapryszone dziecko... - Kasia westchnęła.
Zaczęła bawić się widelcem makaronem spaghetti, który był na jej talerzu prawie nietknięty.
- Rozkapryszone? Ma zawsze to, czego chce. Rządzi się jak mało kto! - Zaśmiał się Andrea. Cała ta sytuacja wydawała się bawić go niesamowicie. - Przepraszam, Kasiu, ale nie wiem, czy to wszystko ma sens. Sam chciałbym ją lepiej poznać, ale widzisz, że nikogo do siebie nie dopuszcza.
 Andrea Anastasi jak zwykle miał rację i jego słowa były świętą mądrością. Czy jest na tej sali osoba, która będzie potrafiła do niej dotrzeć, skoro nawet rodzina nie potrafiła tego zrobić?..

- Kasia, Kasia! - Ignaczak dopadł dziewczynę, gdy tylko wyszła ze stołówki. Chwilę później otoczyli ją prawie wszyscy siatkarze. - Nie mówiłaś, że się skserowałaś!
  Kasia uderzyła się w czoło, słysząc głupotę wypowiedzianą przez Krzyśka. Cały libero...
- No właśnie. - Przytaknął mu stojący obok Jarosz. - Bliźniaczka? Skąd?
- E... no... nie wiesz, skąd się biorą dzieci? - Powoli zaczynało ją irytować to całe przesłuchanie. Ale przecież to byli jej przyjaciele. Każdy z tych idiotów.
- Wiem, no ale ... kurde, tak nagle?
- Po dziewięciu miesiącach, tak myślę... - Kasia zaczęła w końcu chichotać. Całe to podenerwowanie jakoś tak znikało, gdy była w ich towarzystwie.
- Jemu chodzi o to, skąd ona przyjechała. - Wytłumaczył spokojnie Nowakowski. Normalnie tylko z nim można było sensownie porozmawiać.
- Cóż. Mieszka w Ameryce z moją mamą. - Wyjaśniła, na co siatkarze zaczęli pogwizdywać. - A ostatnim razem widziałyśmy się w wieku dziesięciu lat. A teraz ma spędzić w Polsce z nami miesiąc.
- Super! - Bartman klasnął w dłonie, wyraźnie zadowolony z takiego obrotu sprawy. - Dobra dupa nie jest zła!
Kaśka uderzyła go mocno z czarną czuprynę.
- Nie zapominaj, że to moja siostra. - Fuknęła poirytowana. Typowi faceci! - Poza tym szczerze wątpię, że z którymś z was porozmawia.
- Taa, już nas oświeciła. - Igła skrzywił się na samą myśl o tym, jak ich wszystkich potraktowała tego ranka.- Charakterek to ma.
- Nie taki diabeł straszny. Poza tym w miesiąc się do nas przekona. - Grzesiu wyszczerzył ząbki.
On nie wie, co mówi, pomyślała Kasia. Alex była naprawdę NIEDOSTĘPNA, nawet dla niej, a co dopiero dla siatkarzy, których z głębi serca, nie wiedząc czemu, bardzo nienawidziła.
- No to zobaczymy, który z was pierwszy ją ujarzmi, bo ja się poddaję. - Kasia uniosła ręce ku górze w geście poddania się. - To nie na moją psychikę...
 I gdy siatkarze rozprawiali o tym, któremu uda się dogadać z amerykańską bliźniaczką ich przyjaciółki Kasi, tak ona sama rozglądała się po korytarzu, próbując dojrzeć wśród niewymiarowych facetów nieco niższego Michała Kubiaka. Jednak po nim... ani śladu.
Nie chciał jej widzieć. Nawet się nie przywitał. Jakie to było... smutne. I zrezygnowana, szybkim krokiem skręciła w wąski korytarzyk niezauważona przez nikogo i wpadła do swojego pokoju. 


Pierwsze podchody robił Kurek, tuż przed popołudniowym treningiem. Niby tak od niechcenia przebrał się najwcześniej z tej całej hałaśliwej gromady, choć to zawsze on przychodził ostatni na trening. Tego dnia jednak chciał chyba sam doświadczyć na własnej skórze wrogości Alexandry.
Głupek...
- Kasiaaaa! - Wpadł do pokoju dziewczyn bez pukania. - Kasia, trening za chwilę! - Oświadczył, z wielkim smilem na twarzy.
 Blondynka już była przebrana w strój sportowy i właśnie związywała sobie włosy wysoko w kucyk.
- Wiem, wiem. - Uśmiechnęła się do siatkarza promiennie i weszła do łazienki.
Bartek spojrzał na Alex leżącą na łóżku przy oknie i wpatrującą się w ekran laptopa.
- Cześć. - Powiedział, mając głupią nadzieję, że mu odpowie.
Cóż, odpowiedziała. Rzucając polską wiązanką przekleństw pomieszaną z amerykańskim slangiem.
- Kurwa, co to dworzec jest?! - Poirytowała się mierząc siatkarza znad ekranu laptopa. - Puka się zanim sie wejdzie, kultury cię nie nauczono?!
- Ee... - Kurek się zawiesił. Kasia nigdy nie miała nic przeciwko wpadaniu do jej pokoju z wielkim impetem, bez pukania.
Przecież wszyscy byli jak jedno, wielkie rodzeństwo... ale najwyraźniej amerykańskiej dziewczynie się to nie widziało.
- No, no? - Uniosła wysoko brwi w pogardzie. - Kolejny, marny siatkarzyk, który języka w gębie zapomniał! - Zamknęła laptop i pozostawiając go na łóżku, minęła milczącego Kurka i wyszła z pokoju.

 Nie wiedziała, gdzie idzie, ale była taka poirytowana całą tą sytuacją, że niemalże pękała ze złości. Wszystko przez rozmowę z matką, która kazała jej tu zostać. O nie, jeśli oczekiwała, że to coś zmieni.. że ONA się zmieni, to się grubo zdziwi za miesiąc.
Nagle z wielkim impetem wpadła w coś dużego. Kto, u licha, stawia słupy na środku korytarzy! Takie rzeczy tylko w Polsce.

- Ojej, w porządku? - Zapytał zaniepokojony głos. A więc jednak to nie słup. Wciąż rozzłoszczona podniosła wzrok, jednak napotykając czekoladowe tęczówki, zdenerwowanie powoli się ulatniało.
- Tak. - Burknęła.
Pozwoliła nawet pomóc sobie wstać, gdy siatkarz (kolejny, swoją drogą) wyciągnął do niej dużą dłoń. Jednak nim zdążył cokolwiek powiedzieć, jej już nie było.
  Tak bardzo nienawidziła tego miejsca. Tak szczerze i z głębi serca. Nienawidziła polski, nienawidziła ojca i wszystkiego, co było z nim związane. I najchętniej wymazałaby z głowy wspomnienia. Całą przeszłość. Bo w Ameryce, gdy jej matki nie było całymi dniami, była samowystarczalna. A tutaj? Wszystko jest takie inne. Non stop jest przy niej jej siostra, a to było bardzo irytujące. A jak nie Kate, to jakiś siatkarski przybłęda.
I gdzie tu miejsce na jej ukochaną samotność?...
Bo mimo że tak bardzo lubiła istnieć w świecie gwiazd w Ameryce, tu miała ochotę zapaść się pod ziemię i tak przetrwać cały ten zakichany miesiąc.

- Płacz, jeśli ci to pomoże. - Usłyszała nagle głos, który aż za dobrze znała.
Siedziała jakąś chwilę na ławce za hotelem, na przeciwko lasu. Kolana podkuliła pod klatkę piersiową i totalnie załamana, naprawdę chciała płakać. Ale czy mogła pozwolić sobie na to, by okazać swoją słabość?
- Skąd wiesz, że chce mi się płakać? - Prychnęła, nawet nie spoglądając na swojego ojca.
- Bo jak mam problem to zawsze tu przychodzę i myślę. - Wyjaśnił spoglądając daleko w las. - Niekoniecznie płaczę, ale po tobie widać totalną załamkę. 

 Alex schowała twarz między kolanami. Nie mogła pozwolić, by jej ojciec zobaczył, że szklą jej się oczy. To byłaby oznaka słabości. Granica, której nie mogła przekroczyć, mimo że najchętniej wybuchnęłaby płaczek i wtuliła się w ojcowskie ramiona.
To wszystko było takie ciężkie i przytłaczało jej tak naprawdę bezbronną osobę. Bo pod tą twardą skórą kryła się niewinna, wrażliwa dziewczyna, która po nocach cicho łkała, niezauważona przez nikogo.
 Wzięła się jednak w garść i wstała, zupełnie bez słowa.
- Jedziemy na trening. Zabierzesz się z nami? - Zapytał, nim odeszła.
Ona jednak nie odwracając się pokręciła przecząco głową i zniknęła za rogiem. 





~*  *  *~



No i mamy kolejny rozdział.
Alex znowu daje popalić, co? :)
A co do głównego siatkarza.. będzie takowy, a nawet dwóch - tak samo jak dwie główne bohaterki.
Jak myślicie, którzy????
Buziaki!




2 komentarze:

  1. Hym, hym, hymm...stawiam, że będzie to Kubiak na 100% :D A odnośnie tego drugiego to może Bartman? W końcu z Alex obydwoje mają ciężkie charakterki ;P Czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. I kolejny świetny rozdział :D Hehe .Ciekawe czy któremuś z siatkarzy uda się zmienić Alex .Szkoda że Kuraś poległ .Mam nadzieję że głównymi bohaterami zostaną Dzik i Zibi :D

    OdpowiedzUsuń